25 stycznia na amerykańskim Sundance Festival światową premierę miał dokument o Michaelu Jacksonie zatytułowany Leaving Neverland. Jego projekcja była poprzedzona ostrzeżeniem, że film zawiera "szczegółowe opisy wykorzystywania seksualnego”. Dokument piętnuje "króla popu" jako pedofila, bezwzględnie wykorzystującego obdarzające go ufnością dzieci.
W czterogodzinnym dokumencie swoją historię przedstawił między innymi Wade Robson, tancerz oskarżający Michaela o molestowanie.
Nie rozumiałem, że byłem wykorzystywany - wspominał Robson w rozmowie z Oprah Winfrey. K ochałem Michaela. Za każdym razem, kiedy zeznawałem broniąc go, za każdym z wielu, wielu razy, kiedy publicznie zachwycałem się nim w wywiadach, mówiłem szczerze. Jednocześnie nigdy nie zapominałem żadnego z seksualnych szczegółów tego, co się między nami wydarzyło, ale nie pojmowałem, że to było wykorzystywanie - mówił.
W filmie występują też inne osoby, które wprost nazywają muzyka pedofilem.
Jednemu z chłopców dawał biżuterię w zamian za akty seksualne. Czasem też aranżował sztuczne śluby z nimi - powiedział Patrick Ryan, dziennikarz USA Today.
Muzyk, jak wiadomo, został za swojego życia oskarżony o pedofilię, ale proces zakończył się uniewinnieniem w 2005 roku. 10 lat po śmierci artysty i 14 po wyroku uniewinniającym, trzydziestoletni obecnie mężczyźni postanowili ujawnić swoje historie.
Rodzina Michaela oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła i próbowała zablokować premierę filmu. Gdy to nie poskutkowało, zagroziła pozwem sądowym stacji HBO, która wykupiła prawa do dystrybucji dokumentu.
Tymczasem po cichu główny brytyjski nadawca radiowo-telewizyjny BBC zaczął wycofywać utwory Jacksona ze swoich playlist. Jak obliczył The Times ostatni raz głos Micheala zabrzmiał na falach radiowych 23 lutego. BBC oficjalnie nie potwierdza ani nie zaprzecza.
Każdy utwór rozpatrujemy indywidualnie, a decyzja, co gramy w różnych stacjach, jest oparta na profilu odbiorcy i z uwzględnieniem kontekstu - mówi dyplomatycznie rzecznik brytyjskiego nadawcy.