Ostatnie wydarzenia w życiu R. Kelly'ego skutecznie wywróciły jego dotychczasowe życie do góry nogami. O przestępstwach muzyka mówi się co prawda już od kilkunastu lat, jednak, w obliczu oskarżeń o molestowanie i gwałty, to mijające miesiące okazały się dla niego prawdziwym źródłem problemów. Słychać nawet głosy, że R. Kelly stworzył wokół siebie kult seksualnych niewolnic, a z powodu wystawnego i mało oszczędnego trybu życia z jego fortuny nie pozostało już praktycznie nic.
Wygląda na to, że to jednak nie koniec problemów muzyka, bowiem właśnie trafił on do więzienia. Co ciekawe, jego sytuacja nie jest wynikiem oskarżeń o molestowanie czy pedofilię, tylko... zaległych alimentów, których wciąż nie zapłacił swojej byłej żonie, Andrei Kelly. R. Kelly ma względem byłej żony dług w wysokości ponad 160 tysięcy dolarów i, zgodnie z zapowiedziami, nie opuści więzienia, dopóki nie uiści całej kwoty. Muzyk był podobno gotowy zapłacić Kelly 60 tysięcy dolarów, jednak sędzia uznał, że rozłożenie tej kwoty na raty jest niemożliwe.
Zgodnie z doniesieniami mediów kolejne posiedzenie sądu w sprawie alimentów muzyka ma mieć miejsce 13 marca. Przypomnijmy, że zaledwie kilka dni temu R. Kelly udzielił wywiadu, w którym z łzami w oczach bronił się przed oskarżeniami o pedofilię i wykorzystywanie seksualne nieletnich kobiet. W trakcie rozmowy muzykowi kilkukrotnie puszczały nerwy i stanowczo zaprzeczał, jakoby dopuścił się czynów, o które go oskarżono.
_**To nie ja. Ja walczę o moje cholerne życie!**_ - wykrzyczał w pewnym momencie R. Kelly podczas wywiadu.
Jednocześnie skompromitowany muzyk, od którego stopniowo odcinają się prawie wszyscy w branży, zaapelował do mediów o "używanie zdrowego rozsądku". Myślicie, że sam powinien się zastosować do własnej rady?