Kiedy w lipcu zeszłego roku pijana i nafaszerowana lekami Monika G. spowodowała niebezpieczny wypadek, roztrzaskując swoje audi o mur na ulicy Ząbkowskiej w Warszawie, stało się jasne, że "kariera" sióstr Godlewskich w show biznesie nareszcie dobiegła końca. Media na chwilę podchwyciły gorący temat zagrażającego życiu wypadku, co jakiś czas donosząc o nowych faktach w sprawie oskarżonej, żeby niedługo później zupełnie przestać pisać o "patocelebrytce", skazując "Esmeraldę" na zasłużony ostracyzm.
Jak podaje Gazeta Wyborcza, wyrok w sprawie prowadzenia przez Monikę "Esmeraldę" G. auta pod wpływem substancji psychoaktywnych zapadł już pod koniec stycznia, ale wyszedł na jaw dopiero teraz. Według sądu karnego, za podobny wybryk można iść do więzienia nawet na dwa lata, jednak Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Północ okazał Monice "łaskę", skazując 25-latkę na karę 18 miesięcy prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Oprócz tego Monikę przez najbliższe 5 lat będzie obowiązywał zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, musi też wpłacić 7 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej oraz zapłacić ponad 3 tysiące złotych kosztów sądowych.
Wyrok w sprawie zapadł w poniedziałek 28 stycznia - informuje Gazeta Wyborcza. Monika "Esmeralda" G. mogła w ciągu siedmiu dni wnieść sprzeciw od wyroku, ale tego nie zrobiła. Przesyłkę z sądu odebrała 20 lutego.