Daniel M., jedyny syn "króla disco polo" przez wiele lat żył w poczuciu bezkarności, które dawało mu przekonania, że w razie czego olśni policjantów i sąd sławą swojego taty. I rzeczywiście, kiedy w 2017 został zatrzymany za napaść na białostockich policjantów, podczas której groził policjantce gwałtem, sąd uznał, że nic takiego strasznego znowuż się nie stało i warunkowo umorzył postępowanie, wyznaczając Danielowi dwuletni okres próbny.
Po miłym procesie i korzystnym dla siebie wyroku Daniel już tylko się rozkręcał. W maju zeszłego roku wszczął awanturę w domu przyszłych teściów, dokąd udał się swoim szykownym białym porsche. Był w tak kiepskim humorze, że państwo G. musieli wezwać na pomoc policjantów. Ich przybycie wprawiło Daniela M. w jeszcze gorszy nastrój, bo nie przepada za policjantami, a ci jeszcze znaleźli przy nim marihuanę.
Podobnego znaleziska dokonali funkcjonariusze, wezwani do awantury domowej w przeddzień sylwestra, gdy Daniel, najwyraźniej znów w kiepskim nastroju, miotał groźbami karalnymi w kierunku ciężarnej żony oraz sąsiadów. Gdy wezwani przez Danutę Martyniuk policjanci znów znaleźli przy Danielu marihuanę, szedł w zaparte, że ktoś mu ją podrzucił.
W sprawie tamtych dwóch awantur postępowanie nadal się toczy. Na razie zapadł wyrok w sprawie jeszcze jednego wykroczenia, które młody M. popełnił w międzyczasie. Chodzi o prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu.
Daniel został zatrzymany przez patrol policji w lutym zeszłego roku w okolicach miejscowości Sztabin za przekroczenie prędkości. W trakcie kontroli trzeźwości wyszło na jaw, że ma 0,78 promila w wydychanym powietrzu.
W lipcu stanął przed sądem w Augustowie i usłyszał trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Jak wiadomo z perspektywy czasu, nie przejął się wyrokiem, który zresztą od razu zakwestionował.
Pechowo dla Daniel M. czwartkowa rozprawa apelacyjna w Sądzie Okręgowym w Suwałkach zakończyła się podtrzymaniem wyroku. Oskarżony nie pojawił się w sądzie. Może nie miał jak dojechać?
Sędzia odrzucił wniosek obrońcy o wyznaczenie innego terminu i wlepił Danielowi M. trzyletni zakaz prowadzenia auta oraz 5 tysięcy złotych grzywny, bez możliwości odwołania.
Jeśli złamie wyrok sądu i usiądzie za kierownicą, dopuści się przestępstwa, za które grozi mu od trzech miesięcy do nawet pięciu lat więzienia - wyjaśnia w Super Expressie rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach, sędzia Marcin Walczak.
No to teraz jeszcze dwa wyroki za awantury domowe i młody M. zacznie wychodzić na prostą...