Miniony tydzień był w popkulturze niezwykle smutny: zmarli Luke Perry, gwiazdor serialu Beverly Hills 90210 oraz Keith Flint z Prodigy. Perry tydzień wcześniej dostał udaru i jego stan był na tyle zły, że rodzina podjęła decyzję o odłączeniu go od aparatury podtrzymującej życie.
Niestety, coraz częściej słyszy się o smutnych historiach udarów i zawałów, których ofiarami padją młodzi ludzie. Holenderskie media rozpisują się właśnie o śmierci Lotte van der Zee, Miss Teenager Universe z 2017 roku, która zmarła... na zawał. Dziewczyna odeszła dzień przed 20. urodzinami.
Lotte wyjechała na narty do Westendorf w Austrii. Wieczorem poszła na imprezę. Nic nie wskazywało tragedii, bo 20-latka była uśmiechnięta i nie skarżyła się na zdrowie. Niestety, nie pojawiła się na śniadaniu, więc zaniepokojeni rodzice poszli do jej pokoju. Lotte była nieprzytomna.
Była wesoła, uśmiechała się, nie skarżyła się na żadne dolegliwości - relacjonują bliscy miss.
Dziewczynę przewieziono do szpitala w Monachium, ale specjalistyczne leczenie nie pomogło. Lotte zmarła po dwóch tygodniach przebywania w śpiączce farmakologicznej, a lekarze orzekli, że miss dostała zawału serca.
Nie możemy uwierzyć, że naszej kochanej Lotte nie ma już z nami. Nasze serca właśnie pękły. Dziękujemy wszystkim za wsparcie w tych trudnych dla nas chwilach - napisali zdruzgotani bliscy miss, dzieląc się smutną informacją w mediach społecznościowych.
Lotte zmarła dzień przed 20. urodzinami.