Tom Cruise już od dawna jest obiektem kpin - jego fanatyczne oddanie dla scjentologii stało się tematem wielu żartów. Do niedawna aktor nie przyjmował krytyki i próbował wszystkich zarazić swoimi chorymi poglądami. Teraz, kiedy trzeba sprzedać nowy film, zmienia zdanie. W ostatnim wywiadzie dla amerykańskiej telewizji przyrzekł, że już nigdy nie wspomni o swojej wierze.
Jestem tutaj, by przynosić ludziom rozrywkę - mówi Tom. To ona jest moim priorytetem. Jestem scjentologiem od 25 lat, to dla mnie normalne, że o tym mówię. Uważam, że moja religia jest wyjątkowa i może ratować ludziom życie. Jednak przyrzekam, że już nigdy o tym nie wspomnę.
Tom musi być już na skraju załamania, a jego kariera to już prawie przeszłość. Gwiazdor chwyta się każdej możliwości, aby powrócić do łask fanów i widzów. Jest gotowy nawet wyrzec się wiary reinkarnację i to, że guru jego sekty był w poprzednim wcieleniu międzygalaktycznym morsem.
Tak, to prawda, że założyciel kościoła scjentologicznego miał wiele poprzednich żyć - wyznał Cruise. To bardzo dramatyczne dzieje i ludzie nie rozumieją ich głębokiego mistycznego sensu. Fakt, iż niegdyś przejechał go walec kierowany przez marsjańskiego arcybiskupa, to jedna z ważnych religijnych opowieści.
Boimy się nawet pomyśleć, jakie są pozostałe "ważne religijne opowieści" sekty…