Kłopoty zdrowotne Edyty Górniak nasiliły się w wiosną 2018 roku, gdy przyleciała z Kalifornii do Polski z rozległym zapaleniem płuc. Potem była operacja kolana, po której poznała w szpitalu Mateusza Zalewskiego. W zeszłym roku zaszła z nim ciążę, jednakdoszło do poronienia. Jesienią wyczerpana udziałem w programie Agent Gwiazdy oraz trasą koncertową piosenkarka znów trafiła do szpitala. Na szczęście wlew witaminowym poprawił jej stan na tyle, by można było ją wypisać.
Te wszystkie przeżycia sprawiły, że słynące z wrażliwości artystka zaczęła mieć obsesyjne myśli o śmierci.
Straciłam trochę zdrowia - wyznała w rozmowie z Magdą Mołek w programie W roli głównej. Bardzo długo chorowałam, ból fizyczny dał mi w kość. Dzielnie znoszę turbulencje emocjonalne. Ale fizyczny ból jest dla mnie trudny. Przez wiele tygodni nie ustępował, nie mogłam sobie podarować żadnej ulgi, nie działały leki przeciwbólowe ani kroplówki, żadna pomoc tutaj ani w Stanach.
W tej sytuacji Edyta doszła do wniosku, że nie ma na co czekać tylko czym prędzej spisać testament i przeprowadzić poważną rozmowę z synem.
Usiałam z Allanem i powiedziałam: "Kochanie, musisz wiedzieć, ile mamy pieniędzy i gdzie one są - wspomina piosenkarka. Gdyby coś się stało, musisz mieć do nich dostęp i wiedzieć, w jaki sposób. Tak niezależnie od tego, co mam w testamencie napisane, żeby się nie bał, że mamie coś się stało, a on zostaje bez niczego.
Niestety, na tym nie koniec emocjonalnych zawirowań Edyty. Jak ujawniła w rozmowie z Mołek, miewa także myśli samobójcze.
Co mi może grozić? To, że ja sama wywołam śmierć - wyznała. Że będę gotowa na śmierć. Rozumiesz? Że przyjdzie taki dzień, że powiem: "OK, wystarczy".
_
_
_
_