Od dawna żaden film dokumentalny nie wzbudził tylu emocji co Leaving Neverland Dana Reeda. Historie Jamesa Safechucka i Wade'a Robsona dla jednych brzmią wiarygodnie, innym kłócą się z ich dotychczasowymi zeznaniami w tej sprawie. I choć od momentu, w ktorym Robson publicznie wyznał, że jest ofiarą Michaela minęło sześć lat, część widzów dopiero dzięki filmowi dowiedziała się o jego historii.
Nieżyjący muzyk ma po swojej stronie kilku innych mężczyzn, którzy za młodu spędzali z nim czas. Wśród nich są m.in. Macaulay Culkin i Aaron Carter, którzy też byli towarzyszami Jacksona w dzieciństwie i utrzymują, że nie doświadczyli molestowania z jego strony.
Jesteś dorosłym mężczyzną, póki Michael żyje wspierasz go, całujesz go po tyłku, zeznajesz na jego korzyść pod przysięgą, a kiedy umiera, decydujesz, że to świetny moment, by zaprzeczyć wszystkiemu? To, co robicie, to taniec na cudzym grobie. Obrażacie legendę - oburza się Carter w rozmowie z TMZ.
Czas, który spędziłem z Jacksonem, był najlepszym czasem w moim życiu, miałem wtedy 15 lat. Przebywałem u niego w domu, też w sypialni. Nie potrafię zrozumieć ich opowieści, bo moje doświadczenia są zupełnie inne - dodaje.