Salma Hayek sławę zdobyła jako aktorka, ale od kilku lat udziela się głównie jako mecenaska mody z najwyższej półki. Wszystko za sprawą ślubu z Francois-Henrim Pinaultem, do którego doszło w 2009 roku. Francuz, który wcześniej tworzył związek z Lindą Evangelistą, jest szefem holdingu skupiającego szereg luksusowych marek: od aukcyjnych domów Christies przez najbardziej ekskluzywną francuską winnicę Château Latour po domy mody Gucci, Saint Laurent i Balenciaga. Ślub z bogaczem sprawił, że Hayek odkryła w sobie pasję do mody, której upust daje na branżowych wydarzeniach i luksusowych ściankach.
Status żony miliardera sprawił, że Hayek zaczęła oszczędniej dawkować swoją obecność w mediach. W tym miesiącu postanowiła zrobić wyjątek i wystąpiła w okładkowej sesji do magazynu Town & Country, którego czytelnikami są głównie bogacze z okolic Nowego Jorku. Zdjęcia autorstwa Victora Demarcheliera nie są szczególnie porywające i obejmują czarno-białe portrety ze stylizacją od Alexandra McQueena oraz bliski kadr z ogromnym pierścionkiem. Uwagę najbardziej zwraca okładka, na której Hayek pozuje w trenczu od Petera Pilotto za 7 tysięcy złotych, łapiąc się za głowę.
Zobacz też: Salma Hayek przemierza lotnisko z wózkiem na bagaże i rozczapierzonym włosem w stylu Hermiony Granger
Sesji towarzyszy wywiad, w którym 52-latka zabiera głos w sprawie dystansu, z jakim obecnie podchodzą do niej ludzie. Jak twierdzi, wynika on... z ukrytego rasizmu.
Wielu ludzi jest w szoku, że wyszłam, za kogo wyszłam. Niektórzy są mną wręcz onieśmieleni. Ale to tylko kolejny przejaw rasizmu. Ludzie nie mogą uwierzyć, że Meksykanka jak ja dziś ma takie życie, jakie ma, i dlatego czują się ze mną niekomfortowo - wyznała.
Zobaczcie Hayek w nowej sesji. Brakuje Wam jej na ekranach?