Temat polowania na zwierzęta wywołuje wiele kontrowersji. Po jednej stronie barykady stoją ekolodzy, którzy walczą o prawo zwierząt do życia, po drugiej myśliwi, którzy tłumaczą, że muszą "redukować populację" dzików, lisów czy łosi. Nie brak niestety przypadków zwykłego okrucieństwa, takich jak sprawa dentysty Waltera Palmera, który podczas safari zastrzelił lwa Cecila, symbol parku narodowego w Zimbabwe, a potem zostawił go aż się wykrwawi.
Niepokoją też doniesienia o imprezach, na których w ramach prezentu bogaci rodzice fundują dzieciom... strzelanie do zwierząt (z obacz: 9-LATEK ZABIŁ NIEDŹWIEDZIA na swoim przyjęciu urodzinowym!). Z kolei w mediach społecznościowych "karierę" robią łowieckie influencerki i influencerzy, którzy szczycą się mordowaniem zwierząt i pozują z ich zwłokami jak z trofeum.
Teraz głośno jest o sprawie polskich myśliwych, którzy odwiedzają przedszkola z wypchanymi zwierzętami i "oswajają" dzieci ze swoją krwawą pasją. Sprawę nagłośnił Warszawski Ruch Antyłowiecki, załączając zdjęcia z "warsztatów", na których kilkuletnie dzieci głaszczą martwe zwierzęta i pozują z ich wypchanymi zwłokami.
Przedszkole Małe Bambino uczy dzieci wrażliwości. Zachęcamy rodziców do składania oświadczenia dyrektorom placówek, do których uczęszcza Wasze dziecko, że nie życzycie sobie, żeby myśliwi wypaczali Wasze dzieci. Myśliwi chodzą po szkołach i przedszkolach w całym kraju i przeprowadzają indoktrynację. Prędzej czy później zawitają w Waszej placówce, jeśli nie zgłosicie sprzeciwu - apeluje WRA.
Zdjęcia z przedszkola w Częstochowie są faktycznie szokujące. Jeszcze bardziej szokująca jest bezmyślność władz placówki, które nie widzą w tego typu zajęciach nic złego. Na Facebooku sami pochwalili się fotografiami, podpisując je słowami: "Przedszkolaki poznają zwierzęta leśne".
Co sądzicie o tego typu "zajęciach edukacyjnych"?