Choć dramat związany z samotnym macierzyństwem Weroniki Rosati ciągnie się już od kilku miesięcy, tydzień temu aktorka zdecydowała się na wytoczenie najcięższej artylerii. W Wysokich Obcasach ukazała się rozmowa Magdaleny Środy z aktorką, w którym ta wyznała, że padła ofiarą przemocy domowej.
Słowa mamy małej Elizabeth wywołały prawdziwą burzę w mediach i show biznesie. Aktorka automatycznie zyskała rzeszę sprzymierzeńców. Za Rosati wstawiła się m.in. Ewa Chodakowska czy Agnieszka Holland, a odwagi pogratulowały jej jeszcze: Natalia Siwiec, Katarzyna Zielińska i Joanna Kulig.
Jednakże po tym jak Robert Śmigielski zdecydował się zabrać głos w sprawie, wydając oświadczenie, w którym podważa słowa byłej partnerki, znaleźli się i tacy, którzy stanęli po jego stronie. Jedną z takich osób jest Ilona Łepkowska. Scenarzystka we wpisie na Facebooku kolejny raz podaje w wątpliwość wyznania Weroniki i daje do zrozumienia, że zdecydowanie bardziej jest skłonna uwierzyć wielodzietnemu ortopedzie:
I co teraz powiecie? - zagaja Ilona i dodaje: Nie wiem, jak Wam, ale mnie oświadczenie Roberta Śmigielskiego wydaje się wiarygodne, choćby z powodu jego szczegółowości w opisaniu wspólnej historii tej pary. Jest spokojne i wyważone - ocenia scenarzystka i apeluje: A ocenę sytuacji zostawmy powołanym do tego organom, tak chyba będzie najlepiej...
Pod postem 64-latki nie zabrakło głosów krytyki jej spostrzeżeń:
Mówi Pani, aby ocenę zostawić organom, ale sama na początku wprowadza swoje spostrzeżenia, które sugerują, jak powinno się myśleć. Nikt nie wie, co dzieje się za drzwiami domu - brzmią komentarze internautów.
Wam też oświadczenie Roberta wydaje się wiarygodne?