Krzysztof Rutkowski kilka ostatnich miesięcy może zaliczyć do wyjątkowo trudnych i burzliwych. Jeszcze nie tak dawno media rozpisywały się o jego romansie z Dominiką "Wodzianką" Zasiewską, która nie szczędziła mu potem gorzkich słów za pośrednictwem mediów społecznościowych i skutecznie skompromitowała go przed całą Polską. Jednocześnie słynny "detektyw" był cały czas w związku z Mają Pilch, która pozostała głucha na dowody Zasiewskiej i postanowiła ujawnić publicznie, że ona i Rutkowski są już po ślubie i oczekują swojego pierwszego wspólnego dziecka.
Ostatecznie Dominika "Wodzianka" odpuściła byłemu ukochanemu i skupiła się jednak na własnym życiu, a on na swoim. Wygląda jednak na to, że to nie koniec problemów Krzysztofa Rutkowskiego, który kolejny raz wpakował się w tarapaty. Jak donosi reporter RMF FM "Rutek" został dziś zatrzymany w miejscowości Będomin koło Kościerzyny na Pomorzu, gdzie gnał przed siebie autem z prędkością 112 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym.
Jak nietrudno się domyślić oznacza to, że "detektyw" przekroczył dozwoloną prędkość i tym samym stracił prawo jazdy na 3 miesiące. W rozmowie z reporterem przyznaje, że przyjął mandat wręczony mu przez policjantów, jednak _**"była to sytuacja alarmowa"**_...
Miałem sytuację alarmową w Bytowie, na terenie Bytowa. Udawałem się w tym kierunku. W terenie zabudowanym, ale poza miastem, przekroczyłem prędkość, gdzie 12 km/h zaważyło o moich uprawnieniach na najbliższe trzy miesiące - przyznał w rozmowie z dziennikarzem RMF FM. Jednocześnie potwierdził, że nie miga się od konsekwencji swojego czynu. Przyjąłem mandat, punkty karne, bezdyskusyjnie, bezapelacyjnie - potwierdził.
Trzeba przyznać, że w ostatnich miesiącach "Rutek" wyraźnie nie ma szczęścia... Myślicie, że "sytuacja alarmowa" faktycznie jest w tym przypadku usprawiedliwieniem?