Marta Manowska lubi chwalić się w wywiadach, że widzowie prowadzonych przez nią programów Rolnik szuka żony i Sanatorium miłości, często proszą ją o porady w sprawach sercowych. Zastanawiała się nawet, czy nie wykorzystać swojej reputacji telewizyjnej swatki do założenia agencji matrymonialnej.
Nie bardzo wiadomo, dlaczego pomyślała, że mogłaby odnieść sukces, skoro nawet w programie swatanie nie za bardzo jej wychodzi. Życie osobiste samej Manowskiej też nie byłoby raczej dobrą reklamą jej biura matrymonialnego.
Po zakończeniu trzeciej edycji show była podejrzewana z Łukaszem Siebersem, jednym z uczestników. Nigdy jednak nie potwierdzili oficjalnie, czy rzeczywiście coś między nimi zaiskrzyło.
Kilka miesięcy później Marta ujawniła, że pojawił się w jej życiu nowy mężczyzna, ale potem już do tego nie wracała. Być może uznała, że nowa znajomość nie rokuje tak dobrze, jak się spodziewała.
Kolejne zauroczenia spadło na nią na planie. W domu uzdrowiskowym w Ustroniu, gdzie kręcono Sanatorium miłości, wpadł jej w oko dźwiękowiec imieniem Adam.
Między nimi zaiskrzyło już pierwszego dnia zdjęć, gdy on delikatnie przypinał jej mikrofon - pisze romantycznie tygodnik Na żywo.
Jak ujawnia tabloid, mieli dla siebie czas wieczorami, gdy uczestnicy show rozchodzili się po pokojach. Wtedy Marta i Adam prowadzili długie szczere rozmowy o życiu.
To normalny facet, który jest połączeniem dobra, wsparcia, bezpieczeństwa i siły charakteru - opisuje go Manowska.