13 marca zmarła aktorka Zofia Czerwińska, na sześć dni przed swoimi 86. urodzinami. Śmierć nastąpiła w wyniku komplikacji po operacji kręgosłupa. Jak wspominają przyjaciele aktorki, przed zabiegiem męczyły ją złe przeczucia.
Zosia powiedziała nam, że idzie do szpitala - wspominał w rozmowie z Faktem jej bliski znajomy. Bała się. Powiedziała mi, że ma przeczucie, że może tej operacji nie przeżyć. Dodała, że chce się ze wszystkimi pożegnać. I tak zrobiła.
Czerwińska ostatnio sporo myślała o śmierci. Przy okazji opracowała starannie cały scenariusz własnego pogrzebu. Jak ujawnia wieloletni przyjaciel aktorki, Mariusz Szczygieł, chciała zostać pochowana koniecznie w różowej urnie przy dźwiękach utworu Franka Sinatry My Way.
Ze spełnieniem tego drugiego życzenia nie będzie raczej kłopotu, ale z urną, a konkretnie jej kolorem jest ciężko. Szczygiel obdzwonił zakłady pogrzebowe i hurtownie i okazuje się, że w całej Polsce nie ma różowej urny.
Szukamy, zgodnie z życzeniem Zosi - ujawnia zmartwiony pisarz w rozmowie z Faktem. Ale to wcale nie jest takie łatwe. Są takie za granicą, ale termin dostawy jest zbyt długi.
Wprawdzie pogrzeb aktorki odbędzie się dopiero tydzień po jej śmierci, 20 marca, jednak istnieją spore obawy, że urna nie dotrze na czas. Miejmy nadzieję, że jednak się uda i Czerwińska zostanie pochowana dokładnie tak, jak sobie życzyła.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się o godzinie 13.00 w warszawskim kościele Środowisk Twórczych, a następnie urna z prochami zostanie przewieziona na Cmentarz Komunalny Północny.
Pozostaje jeszcze kwestia opieki nad psem aktorki, rocznym yorkiem imieniem Zenek. Czerwińska, decydując się na szczeniaka, miała świadomość, że pies prawdopodobnie ją przeżyje. Umówiła się więc z przyjaciółką, aktorką Beatą Kawką, że w razie czego zaadoptuje Zenka. Kawka jednak uznała, że psu będzie lepiej u sąsiadki. Poza tym, mieszkanie po aktorce odziedziczy zapewne Mariusz Szczygieł, więc będzie mógł odwiedzać Zenka po sąsiedzku.
Była umowa, że zaopiekuję się pieskiem, ale kiedy Zosia była w szpitalu, zarówno poprzednio jak i teraz, on był u sąsiadki i myślę, że chyba już u niej zostanie, ponieważ bardzo zżył się z tamtą rodziną - wyjaśnia Kawka. Raczej nie będę go zabierała do siebie.
_
_