W sobotę w Katowicach odbyła się konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński nie byłby sobą, gdyby nie zaatakował mniejszości seksualnych, której prawa za sprawą podpisanej przez prezydenta Warszawy karty LGBT, stały się nagle głównym tematem kampanii wyborczej.
Temat równych praw społeczności LGBT poruszył już chyba każdy. Od olimpijki Zofii Klepackiej na Magdzie Mielcarz kończąc:
Kaczyński w swojej płomiennej przemowie odniósł się do planów opozycji, która rzekomo promuje związki jednopłciowe.
W dalszym ciągu mamy tylko szczególnego rodzaju ideologię. (…) Muszę znów podziękować panu wiceprezydentowi Warszawy, który po prostu postawił sprawę jasno: nie chodzi o żadną tolerancję, chodzi o afirmację. O afirmację związków jednopłciowych. O małżeństwa tych związków. Chodzi o to, żeby mieli prawo do tego, żeby adoptować dzieci. Otóż tu chcemy jasno powiedzieć, tu mówimy nie, a już w szczególności jeśli chodzi o dzieci. Wara od naszych dzieci! - grzmiał Kaczyński.
Prezes PiS odniósł się do słów Pawła Rabieja, który w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej powiedział: Nie jestem zwolennikiem zmieniania społeczeństwa na siłę, więc jestem za etapowaniem: najpierw wprowadźmy związki partnerskie, potem równość małżeńską, a na koniec przyjdzie czas na adopcję dzieci.
Faktycznie, polskie dzieci potrzebują takiej "ochrony"?
_
_