W 2016 roku polski rząd kupił dwa samoloty typu Gulfstream 550 za 500 milionów złotych. Wcześniej rząd Platformy i PSL przez 6 lat nie mógł się na to zdecydować, w obawie, że tak luksusowy wydatek zostanie źle przyjęty przez opinię społeczną.
Służbowe podróże prezydent, premier i ministrowie odbywali wtedy samolotami rejsowymi lub wyczarterowanymi od PLL LOT Embraerami 175. Rząd Prawa i Sprawiedliwości postanowił to zmienić i wybrał najbardziej luksusowa ofertę na rynku.
Gulfstreamami podróżują między innymi Beyonce, emir Kuwejtu i król Szwecji. A od niedawna także przyzwyczajony do wygód Marek Kuchciński.
Jak informuje Fakt, marszałek Sejmu lata rządowym samolotem na weekend do domu, a przy okazji postanowił podrzucić do Rzeszowa dwoje znajomych z partii: posła Stanisława Piotrowicza i posłankę Krystynę Wróblewską.
Trzyosobowa wycieczka kosztowała podatników 40 tysięcy złotych. Sprawa wyszła na jaw dzięki posłance Wróblewskiej, której tak zaimponowały luksusy panujące na pokładzie samolotu, że po prostu nie mogła powstrzymać się przed zrobieniem kilku zdjęć i wrzuceniem ich na Facebooka. Po namyśle je skasowała, ale mleko już się rozlało.
Zrobiła to, żeby uniknąć niepotrzebnego hejtu - wyjaśnia w Fakcie asystent posłanki.
Cóż, nazwanie niezadowolenia podatników z szastania zarobionymi przez nich pieniędzy "niepotrzebnym hejtem" to chyba daleko idący eufemizm. Chociaż dla słynącego w rozrzutności marszałka Kuchcińskiego to zapewne żadne pieniądze.
Centrum Informacyjne Sejmu w te pędy pospieszyło z zapewnieniem, że podróż była służbowa, więc przelot się politykom "po prostu należał". Niestety, nie wyjaśniono, w jakim konkretnie celu udał się do Rzeszowa, a na stronie internetowej marszałka Sejmu próżno szukać informacji o jakimkolwiek wydarzeniu w tamtym regionie.