Monika Miller weszła do polskiego show biznesu dzięki dziadkowi, który zamieścił na Twitterze jej zdjęcie. Wytatuowana wnuczka byłego premiera szybko wzbudziła zainteresowanie mediów, które potem chętnie podtrzymywała. Monika udzielała wywiadów, w których opowiadała o intymnych sprawach takich jak m.in. walka z bulimią.
Przypomnijmy: Wnuczka Millera wyznaje, że chorowała na BULIMIĘ: "Byłam zdiagnozowana przez lekarza psychiatrę"
Pod koniec sierpnia aspirująca celebrytka przeżyła ogromną tragedię - jej ojciec popełnił samobójstwo. Monika zapowiedziała wówczas, że znika z mediów społecznościowych. Szybko jednak powróciła, ogłaszając, że stała się ofiarą internetowych hejterów, którzy życzą jej śmierci.
Potem Millerówna wywołała aferę, gdy ogłosiła, że jej narzeczony okazał się gejem. Wdała się też w konflikt z Marylą Rodowicz.
Trudno nie zauważyć, że ostatnie poczynania Moniki w przestrzeni publicznej są bardzo chaotyczne. Kilka dni temu znowu zapowiadała zniknięcie z Instagrama, po czym przyjęła zaproszenie na galę Płyty Rocku Antyradia.
W czwartkowy wieczór 23-latka pojawiła się w warszawskim klubie Stodoła starannie wystylizowana. Miała na sobie spódniczkę z frędzlami, czarny T-shirt i złotą kurtkę. Do tego dobrała błyszczące rajstopy i lakierowane szpilki. Uwagę zwracała jednak przede wszystkim fryzura celebrytki w postaci długich, różowych warkoczy.
Podoba Wam się stylizacja Moniki?