Dwa miesiące temu Ewelina Martyniuk, dziedziczka kaczej fortuny z Russocic, urodziła dziecko, które po burzliwej dyskusji otrzymało imię Laura. Dziewczynka przyszła na świat w szpitalu w Kole, nieopodal rodzinnego domu Eweliny, dokąd uciekła w przeddzień sylwestra przed agresywnym mężem.
Ojciec Laury, Daniel M. pofatygował się wprawdzie do szpitala, ale na swoim profilu na Instagramie zaznaczył, że wybacza żonie tylko "częściowo".
Asystował także, z papierosem w zębach, w opuszczeniu przez córkę szpitala pod opieką Eweliny, mamy i teściowej, której po prostu nie znosi. Daniel M. nie ukrywa bowiem, że podejrzewa ją o manipulacje, mające na celu zmuszenie go do ślubu.
Rzeczywiście, ślub odbył się 6 października, celebrowany przez kilku księży. Były łzy wzruszonych rodziców i prezenty ślubne za blisko milion złotych. Niestety, małżeństwo Daniela i Eweliny przetrwało niecałe trzy miesiące i zakończyło się awanturą domową, podczas której agresywny Daniel nie chciał wpuścić do domu ciężarnej małżonki, miotając pogróżkami pod adresem jej i sąsiadów. Jak potem ujawnił na Instagramie, dla niego ich miłość wypaliła się w chwili, gdy Ewelina rozczarowała go, zachodząc z nim w ciążę.
Jak ujawnili sąsiedzi młodego M., ich krótkie małżeńskie życie od początku było wypełnione awanturami. Ewelina miała założoną na policji niebieską kartę dla ofiar przemocy domowej.
W ucieczce przed agresywnym mężem pomogła jej teściowa, Danuta Martyniuk, która zawiadomiła także w tej sprawie policję. Podobno mama Eweliny do tej pory jest jej wdzięczna za troskę, jaką okazała jej córce.
I, zdaniem osób z otoczenia rodziny, tylko ona może pogodzić zwaśnione rodziny, przynajmniej na tyle, by mogły się odbyć zaplanowane na Wielkanoc chrzciny małej Laury.
Osobą, która może wszystkich pogodzić, jest Danuta, bo Zenek ciągle koncertuje, nawet wnuczki dobrze nie poznał - komentują sąsiedzi Martyniuków w rozmowie z Super Expressem.
Tymczasem pojawiły się informacje, jakoby Daniel całkowicie zrezygnował już z prób ratowania małżeństwa i złożył pozew rozwodowy. Kościelny z parafii św. Michała Archanioła w Russocicach przestrzega, że w takiej sytuacji do chrztu w ogóle może nie dojść, bo ksiądz nie da karteczki.
W naszym kościele przed sakramentem chrztu wymagana jest spowiedź rodziców dziecka i rodziców chrzestnych - tłumaczy w tabloidzie. Ksiądz poświadcza to na specjalnej kartce. To ważny moment dla rodziny i dobrze jest, kiedy panuje zgoda.