Rządy Prawa i Sprawiedliwości od początku budzą ogromne kontrowersje, nie tylko w Polsce. Zwolennicy partii Jarosława Kaczyńskiego są zachwyceni "dobrą zmianą", a za jej najjaśniejszy punkt uważają program "500 plus", w ramach którego rodzice otrzymują pieniądze na drugie i każde kolejne dziecko.
Z założenia program miał spowodować, że Polacy chętniej będą zakładać wielodzietne rodziny. Przeciwnicy tego pomysłu od początku podkreślali, że finansowa motywacja do rozmnażania się nie może prowadzić do niczego dobrego. Zwracali też uwagę, że pieniądze otrzymują również najbogatsi, którzy w rzeczywistości ich nie potrzebują, a całe społeczeństwo będzie musiało oddać wypłacone benefity z nawiązką m.in. w coraz wyższych podatkach.
Zobacz: Poseł PiS Marcin Horała bierze 500+ i weźmie drugie tyle. Zarabia 12 tysięcy złotych miesięcznie...
Podobnego zdania jest Maja Ostaszewska, która od początku negatywnie ocenia rząd PiS.
Takie programy powinny trafiać do najbardziej potrzebujących. A tymczasem na niepełnosprawnych pieniędzy nie ma, na samotne matki nie ma, za to 500 plus albo wyprawki dostają również bogaci biznesmeni. Ja wzięłam wyprawkę i natychmiast przekazałam na cele charytatywne - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Aktorka zwraca uwagę, że rząd odebrał dotacje organizacjom przeciwdziałającym przemocy, m.in. Niebieskiej Linii oraz Centrum Praw Kobiet.
Ostaszewska skomentowała też ostatnie przemówienie Kaczyńskiego, który ostro skrytykował decyzję Rafała Trzaskowskiego o podpisaniu Karty LGBT.
Prezes PiS twierdzi, że to "zamach na rodzinę i tradycyjne polskie wartości", który będzie skutkował... "seksualizacją dzieci". Maja jest oburzona słowami polityka.
Prezes Kaczyński powiedział: "Wara od naszych dzieci". To ja mówię jemu: Owszem, wara od moich dzieci! One są wrażliwymi, mądrymi, otwartymi ludźmi. Nie zgadzam się na zaszczepianie im lęków, uprzedzeń - powiedziała stanowczo.