Właśnie mija tydzień od startu nowej, odświeżonej edycji Big Brothera. Powrót kultowego już formatu na długo przed pierwszym odcinkiem zelektryzował świat show biznesu, także z uwagi na fakt, że show zrealizowano z rozmachem: wynajęto dużą, luksusową willę (znaną skądinąd z innych produkcji), a do prowadzenia formatu zaangażowano dziennikarzy o znanych nazwiskach.
Niestety, generalnie już na wstępie okazało się, że uczestnicy Big Brothera nie są tak nieobyci w show biznesie, jak zostali przedstawieni. W domu dał się zamknąć między innymi Łukasz Darłak, który jeszcze niedawno chodził na ścianki z Michałem Witkowskim jako jego "ślicznotka".
Pozostali uczestnicy też raczej nie wzbudzili póki co ogromnej sympatii, bo nawet gwiazdy pierwszej edycji zauważają, że ich następcy zachowują się sztywno i zbyt "celebrycko". Jedną z takich osób była Natalia Wróbel, która nie ukrywała, że do programu przyszła, by zostać "celebrytkom". Cóż, nie udało się, bo w niedzielnym odcinku widzowie zdecydowali, że Natalia odpadnie z programu.
Właśnie kwestia głosowania wzbudziła w widzach zainteresowanie. Do opuszczenia domu Wielkiego Brata nominowani byli Natalia i Maciej. Głosami widzów odpadła Natalia - okazało się, że różnica głosów między nią a Łukaszem wynosiła... 30. Podano też, że Natalia odpadła stosunkiem 52 do 48%.
Co to oznacza? Że prawa matematyki są nieubłagane dla Big Brothera. Jeśli 4% to 30 głosów, to łatwo policzyć, że 100% to zaledwie... 750 głosów. W głosowaniu SMS-owym wiadomości wysłało więc mniej niż 1000 widzów.
Warto dodać, że SMS-y są płatne (koszt 3,69zł z VAT), podobnie jak głosowanie na stronie internetowej, na której należy podać numer telefonu i adres email, by operator pobrał stosowną opłatę.
Pierwszy odcinek Big Brothera oglądało w tamtym tygodniu 2,23 mln widzów. Nie podano jeszcze wyników oglądalności wszystkich odcinków w pierwszym tygodniu emisji programu.