25-letni Justin Bieber większość swojego życia spędził w blasku fleszy, robiąc karierę już od wczesnych lat szkolnych. Przez te lata bycie w centrum uwagi mocno odbiło się na jego psychice: Justin pił, wdawał się w bójki z paparazzi, przeżył także kilka załamań nerwowych, zwłaszcza po rozstaniu z Seleną Gomez.
Gdy w ubiegłym roku Justin ożenił się z Hailey Baldwin, wiele osób nie mogło uwierzyć w jego decyzję - łatka "rozkapryszonego dzieciaka" była bowiem na tyle silna, że mało kto dawał szansę Bieberowi i jego młodej żonie. Justin tymczasem trochę się uspokoił i zwrócił w stronę religii:
Najwidoczniej Hailey ma na niego zbawienny wpływ, bo Justin poinformował właśnie, że... robi sobie przerwę od muzyki. Podał bardzo poważne powody, wyjaśniając w szczerym wpisie na Instagramie, że nie jest w stanie koncertować na tym poziomie jak dotychczas:
Pod koniec trasy nie byłem emocjonalnie gotowy, by dać wam najlepsze koncerty, których oczekujecie - napisał, uściślając, że zmienia swoje priorytety: Teraz skupiam się na naprawianiu głęboko zakorzenionych problemów, które ma większość z nas. Nie załamuję się, aby móc podtrzymać moje małżeństwo i być ojcem, którym chcę być. Muzyka jest dla mnie bardzo ważna, ale nic nie jest ważniejsze od mojej rodziny i mojego zdrowia. Powrócę ze świetnym "kick-ass" albumem tak szybko, jak to tylko możliwe.
Spodziewaliście się po Justinie tak dojrzałej decyzji?