Wikary z Wielączy na Lubelszczyźnie długo realizował swoje zboczone fantazje, jednak nikt nie widział nic niestosownego w tym, że kreci się koło nieletnich dziewczynek. Może dlatego, że polscy wierni są wyjątkowo wyrozumiali dla księżych słabości... Wpadł dopiero podczas wakacji w Chorwacji.
Łukasz P. wybrał się tam na urlop w towarzystwie czterech innych księży. Nie był jednak zainteresowany plażą, ani morzem, tylko... damskimi przebieralniami w centrach handlowych. W jednym z nich zatrzymali go chorwaccy ochroniarze, gdy nagrywał telefonem komórkowym przebierającą się dziewczynkę.
Dopiero wtedy polskiej policji zaświtało w głowie, że być może wikary prowadził podobne działania na terenie Polski. To okazało się nietrudne do ustalenia, wystarczyło przejrzeć zawartość jego komputera. Znaleziono w nim siedem filmów i ponad 250 zdjęć o znamionach pornografii dziecięcej.
Jak się okazało, wikary swoje zboczone wizje realizował w bardzo pomysłowy sposób. Zakradał się do przymierzalni w centrach handlowych, wyposażony w mini kamerkę zamontowaną na czubku buta, Interesowały go jedynie nagrania z udziałem nieletnich dziewczynek. Kiedy widział, że któraś z nich zabiera ubrania do przymierzalni, podążał za nią i filmował spod kotary. W mieszkaniu wikarego na plebanii, oprócz dysków z pornografią dziecięcą, znaleziono wiele miniaturowych kamer.
Kuria zareagowała jak zwykle: odsunięciem księdza od pracy z dziećmi i przeniesieniem do innej parafii. Ale w tym wypadku policja okazała stanowczość i nie przyjęła ugody, którą proponował duchowny.
Uznaliśmy jednak, że kara roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata nie uwzględnia interesów prawnych pokrzywdzonych osób - komentuje w Super Expressie Mariusz Rymarz z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
W tej sytuacji sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Duchownemu grozi do pięciu lat bezwzględnego więzienia.