Już po pierwszym odcinku nowej edycji Big Brothera można było wywnioskować, że wszystkie osoby, które włączyły telewizor w nadziei na powspominanie znakomitej, pierwszej edycji show, będą musiały niestety obejść się smakiem. Zamiast medialnych nowicjuszy producenci postanowili ugościć w domu Wielkiego Brata (bądź też Wielkiej Siostry, jeżeli wziąć pod uwagę zmienioną płeć tajemniczego głosu) aspirujących celebrytów, blogerki i "aktorów", parających się w wolnym czasie romansami z kwiatem polskiej literatury.
Na taki skład domowników widzowie zareagowali wręcz alergicznie, co zaowocowało niezwykle niską liczbą oddanych głosów podczas pierwszej eliminacji tego sezonu. Twórcy programu najwyraźniej szybko zorientowali się, że ich produkcja cierpi na drastyczny niedobór energii i dobrej zabawy, dlatego postanowili nieco zamieszać, umieszczając pomiędzy uczestnikami "gwiazdę z prawdziwego zdarzenia".
Padło ostatecznie na Blankę Lipińską, obrotną pisarkę (i sądząc po jej profilach społecznościowych hipnotyzerkę), która wybiła się na fali popularności 50 twarzy Greya, tworząc polski odpowiednik tego niezwykle poczytnego "dzieła", zatytułowany 365 dni. Wszyscy wiemy bowiem, że nowoczesna powieść erotyczna bez liczebnika w tytule nie ma prawa bytu.
W środowe popołudnie Blanka zapowiedziała, że do domu Wielkiego Brata wkroczy o 23:00. Na tę wyjątkową okazję wybrała się nawet do fryzjerskiego atelier, aby przedłużyć blond włosy.