Trudno uwierzyć, że minęły dopiero trzy tygodnie odkąd Dominika Tajner, nadal jeszcze Wiśniewska, ujawniła, że na otarcie łezpo odpadnięciu z Tańca z gwiazdami otrzymała od męża… pozew rozwodowy. Jak przypuszcza ona sama i jej znajomi, Michał musiał się do tego przygotowywać od co najmniej trzech miesięcy. To może oznaczać, że niechęć do żony wezbrała w jego sercu w okolicach Bożego Narodzenia. Nie ma to jak rodzinna, świąteczna atmosfera…
Na szczęście w międzyczasie wyszło na jaw, że przynajmniej z podziałem majątku powinno pójść w miarę łatwo, bo Wiśniewscy, jak się okazuje,nie posiadają nic poza długami.
Na razie Dominika wyprowadziła się z domu pod Warszawą, który Michał uważa za swój, chociaż nieruchomość, w wyniku licytacji komorniczej, należy do warszawskiej firmy dewoloperskiej, która w każdej chwili może go wyrzucić na pysk.
Jednak, jeśli tak się stanie, Dominiki przynajmniej przy tym nie będzie, bo spakowała walizki i wróciła do mieszkającej w Wiśle mamy.
Porzucona, chyba każdy przyzna, w wyjątkowo niemiły sposób kobieta może liczyć na wsparcie nie tylko całej rodziny, lecz również byłego męża, Juliusza Idzika.
Wprawdzie ich miłość się wypaliła, jednak pozostają w przyjaznych relacjach, dzieląc się opieką nad wspólnym synem, 13-letnim Maksymilianem. Były mąż Dominiki z tego względu przeprowadził się nawet z rodzinnych Katowic pod Warszawę, żeby być bliżej syna. Teraz zaś okazuje byłej żonie wsparcie, oferując pełną opiekę nad dzieckiem do czasu, aż Dominika wstępnie się pozbiera.
Juliusz ruszył na pomoc - potwierdza znajomy byłych małżonków w rozmowie z tygodnikiem Na żywo. Kiedy dowiedział się o całym zamieszaniu, od razu zaproponował, że weźmie chłopca do siebie, by uchronić go przed przykrymi doniesieniami. Dominika jest mu za to bardzo wdzięczna.
_
_
_
_