Bartosz Żukowski, czyli serialowy Walduś Kiepski od czterech lat rozwodzi się żoną Ewą Coll. Pod koniec marca odbyła się kolejna rozprawa. Kością niezgody jest opieka nad wspólną córką, dziewięcioletnią Polą.
Bartek od dawna zapewnia w wywiadach, że znacznie lepiej nadaje się na rodzica niż jego żona. Oskarżał ją o to, że poświęciła się karierze i zaniedbała obowiązki macierzyńskie.
Aktor, po narodzinach córki, zawiesił karierę i skupił się na wychowaniu dziecka. Sześć latu temu wraz żoną przeprowadził się z powrotem z Niemiec do Polski, ale małżeństwa nie udało się już uratować. Żukowskiemu zaczęło przeszkadzać, że żona tak dużo pracuje. Żona zaś miała do niego żal o to, że nie odmówił pójścia na terapię dla par, a poza tym za dużo pije Waldek Kiepski się rozwodzi! "Bardzo się zmienił, coś w niego wstąpiło”
Dlatego wnioskowała w sądzie o to, by mąż mógł widywać się z córką tylko w obecności osób trzecich. Rozżalony wyrokiem Walduś tak się zamknął w sobie, że... postanowił nie płacić zasądzonych w listopadzie 2015 roku alimentów na dziecko. Żukowski miał płacić początkowo 2,5 tysiąca złotych, ale potem kwota ta została podniesiona do trzech tysięcy, co Bartek przyjął spokojnie, bo najwyraźniej jest mu wszystko jedno, ile konkretnie nie płaci co miesiąc.
Zresztą podczas rozprawy w sprawie alimentów, szczerze uprzedził sąd, że nie zamierza przejmować się wyrokiem.
Co miesiąc kupuję córce ubrania, opłacam szkołę i zabieram ją do dentysty - wyjaśnił potem w rozmowie z tabloidem. W ten sposób wydaję na dziecko sześć tysięcy złotych miesięcznie.
Zdaniem byłej żony aktora, Żukowskiemu daleko do hojności, którą się tak przechwala.
Spłacam jego długi, a on ma pieniądze na zabawy z córką - dziwi się Ewa Coll w rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium. W dniu rozprawy był z Polą na nartach, choć trwa rok szkolny. Wyjeżdża z nią, bo dostaje noclegi za darmo, na znaną twarz. W sądzie zeznał, że wydaje na dziecko siedem tysięcy złotych miesięcznie, ale ja dobrze wiem, że ma zaległości w płaceniu czesnego”.
Tymczasem sąd, mimo że prokurator domagał się dla alimenciarza czterech miesięcy ograniczenia wolności i prac społecznych, odstąpił od zasądzenia kary.
Umorzył postępowanie że względu na niską szkodliwość społeczną, uznając, że Bartosz Żukowski nie jest typowym alimenciarzem, bo opłaca córce prywatna szkołę, zapewnia wiele atrakcji i zaspokaja potrzeby duchowe - komentuje rozgoryczona Coll. Wyszło na to, że postanowienia sądu można ignorować i alimentów nie płacić. Wystarczy być w tak zwanej szarej strefie, nie wykazywać dochodów i to jest w porządku! Sąd dał się wywieść w pole mojemu mężowi. Ja tego tak nie zostawię.
_
_