Nadchodzący rok z pewnością przyniesie wiele niespodzianek. Doda zapowiada jedną z nich, bardzo przyjemną. W najnowszym numerze Sukcesu po raz kolejny (który to już raz z rzędu?) chwali się, że niedługo opuści Polskę:
Może polecę do Los Angeles, żeby coś nagrać. Jest tam ciepło, poza tym można spotkać naprawdę fajnych ludzi i artystów. Poszukam tam inspiracji. Warszawa troszeczkę mi się znudziła. Miło byłoby zmienić w końcu otoczenie.
Moim marzeniem jest niezmiennie to, żeby zrobić karierę międzynarodową. Śpiewać na stadionach, gdzie przychodzą miliony, las rąk unosi się do góry, a gardła skandują moje imię, nawet z małym akcentem amerykańskim: "Douda, Douda!"
Oczywiście życzymy powodzenia, ale to raczej kolejne mrzonki. Przypomnijmy - mimo słynnego IQ, którym tak się chwali, Dorocie wciąż nie udało się opanować języka angielskiego w stopniu umożliwiającym komunikację z mediami.
Jak sądzicie, czy któraś z tych "Doud" (okładkowa i prawdziwa) ma szansę na karierę za oceanem?