Narodzinami dzieci brytyjskich par książęcych żyją ludzie na całym świecie, nie tylko angielscy poddani. Sami z zapartym tchem śledziliśmy losy trzykrotnie ciężarnej Kate Middleton i czekaliśmy, aż pojawi się z kolejnymi pociechami na schodach Lindo Wing londyńskiego szpitala St Mary’s. Od dziewięciu miesięcy wypatrujemy natomiast kolejnych informacji dotyczących ciąży Meghan Markle, żony księcia Harry’ego. Jeszcze w kwietniu ma dojść do rozwiązania, a tymczasem sama księżna Sussex podgrzewa atmosferę wokół tego wydarzenia.
ZOBACZ: Serena Williams zdradziła płeć dziecka Meghan i Harry’ego? Powiedziała za dużo w wywiadzie..
Od informacji o stanie błogosławionym księżnej sytuacja jest bardzo napięta, a im bliżej rozwiązania, tym gorzej. Meghan nie ma zamiaru dostosowywać się do protokołu obowiązującego brytyjskich monarchów. Już zdecydowała, że nie będzie rodzić zgodnie z tradycją w St Mary’s, a w placówce położonej bliżej nowego domu w Windsorze. Zażądała również ograniczenia roli królewskich ginekologów i pragnie oddać się w ręce wybranych przez siebie specjalistów. Jakby tego było mało, nie chce pozować z dzieckiem zaraz po jego lub jej przyjściu na świat.
Ciężko jej się dziwić. Od pań z rodziny królewskiej wymaga się, aby zaraz po porodzie pokazały nowego monarchę. Oczywiście muszą wtedy szeroko się uśmiechać, pozować w idealnie dobranej kreacji, pełnym makijażu, a okazywanie zmęczenia nie wchodzi nawet w grę. Meghan jako wolny duch sprzeciwia się takiej tradycji i pragnie, żeby to wydarzenie było bardziej intymne.
Chociaż snu z powiek nie spędza jej już obecność obładowanych aparatami paparazzi czekających na nią przed szpitalem, denerwuje się możliwymi problemami związanymi z samym porodem. Jak donoszą brytyjskie media, im bliżej rozwiązania, tym księżna Sussex znajduje sobie więcej powodów do obaw.
Najbardziej boi się tego, że zacznie rodzić w złym miejscu, przez co nie zdąży dotrzeć do szpitala - donoszą brytyjskie media.
Termin porodu za pasem i Meghan podobno przechodzi huśtawkę nastrojów. Media donoszą, że bardzo łatwo wyprowadzić ją z równowagi. Znajomi księżnej twierdzą, że chciałaby mieć wszystko pod kontrolą, a to w przypadku takiego wydarzenia jest niemożliwe.
Myślicie, że strach Meghan jest uzasadniony?