Ochroniarz Brada Pitta i Angeliny Jolie - Mickey Brett jest delikatnie mówiąc nadpobudliwy.
Gwiazdorska para przebywa obecnie w Pune w Indiach gdzie Angelina kręci sceny do swojego najnowszego filmu.
W sobotę widziano jak ich ochroniarz zaczął dusić brytyjskiego fotoreportera, kiedy ten chciał zrobić parze kilka zdjęć.
Powiedział mi, że jeśli zrobię te zdjęcia to mnie zabije - powiedział przerażony paparazzi. Nie mogłem oddychać. Trzymał palce na mojej tchawicy i dokładnie wiedział co robi.
Feralnego dnia jeszcze dwaj inni, tym razem hinduscy, reporterzy poskarżyli się, że ochroniarz gwiazdy chciał ich pobić.
To nie pierwszy przypadek kiedy pracujący dla Brada i Angeliny Mickey Brett posunął się za daleko. Już wcześniej został oskarżony o pobicie mężczyzny, który zbliżył się do posiadłości Jolie i Pitta w Namibii. Podobno wtedy Maddox był świadkiem całego zajścia. Innym razem Brett chwycił za szyję pewną dziennikarkę i groził innym zgromadzonym reporterom.
Dopiero teraz pojawiają się sugestie, żeby Angelina i Brad zwolnili swojego ochroniarza, zwłaszcza, że w latach 90-tych był on podejrzany o bycie... płatnym mordercą! Sprawę umorzono wtedy z braku dowodów.
Zachodnia prasa spekuluje, dlaczego Brett nie został zwolniony już dawno temu. Niektórzy mówią, że z racji tego, że pracuje u Angeliny bardzo długo, zna zbyt wiele szczegółów z jej życia prywatnego, które nie powinny przeciec do prasy. Inni twierdzą, że Brett ma bardzo opiekuńczy, wręcz ojcowski stosunek do Angeliny i ona, mimo że wie jak bardzo potrafi być agresywny, nie chce go zwalniać, bo czuje się do niego przywiązana.