Ostatnie tygodnie dla Meghan i Harry'ego to prawdziwa, życiowa rewolucja. Para, poza oczekiwaniem na poród dziecka, przetrwała trudne dla każdego urządzanie nowego lokum. Przypomnijmy, że o mały włos książę i księżna nie wprowadziliby się na czas do Frogmore Cottage.
Ostatecznie małżeństwo wprowadziło się do nowego domu i wiedzie szczęśliwe życie, które upływa im głównie na oczekiwaniu na potomka.
Księżna zadecydowała ponoć, że chce pójść śladami Królowej i uniknąć efektu "złotej rybki w akwarium" podczas pobytu w szpitalu. Przypomnijmy, że Elżbieta II rodziła swoje dzieci w Pałacu Buckingham i Clarence House.
Harry i Meghan nie przekreślili jednak definitywnie kwestii szpitala, mając świadomość, że poród kobiety po 35. roku życia może stanowić zagrożenie i konieczne może okazać się cesarskie cięcie:
To jej naturalny wybór, ale wszystko oczywiście zależy od tego, jak będzie wyglądała sytuacja tuż przed porodem - zdradza przyjaciel Meghan.
Jak donoszą brytyjskie tabloidy, jeśli dojdzie do domowego porodu, rozmiłowana w naturalnych formach terapii Meghan będzie mogła skorzystać ze specjalnie przeznaczonego do tego celu basenu, ciepłych kąpieli czy specjalnego urządzenia, które za pomocą impulsów elektrycznych redukuje bóle mięśni, a także naturalnych technik relaksacyjnych.