Po tym, jak Johnny Depp zostawił swoją wieloletnią partnerkę Vanessę Paradis, aby związać się z o wiele młodszą Amber Heard, wielu jego fanów pukało się w czoło, tłumacząc, że gwiazdor z pewnością pożałuje swojej decyzji. Mieli rację. Amber prowadzi obecnie, zarówno w mediach, jak i na sali sądowej, zajadłą batalię, mającą zdyskredytować jej byłego małżonka i oczernić go w oczach opinii publicznej.
Para rozwiodła się w 2016 roku w obłokach skandalu o niemalże niespotykanej dotąd skali. Ulubieniec Tima Burtona i bohater wielu filmów familijnych został oskarżony przez piękną blondynkę o dopuszczanie się na niej przemocy psychicznej i fizycznej. Jej zeznania idealnie zgrały się też w czasie wraz z publiczną debatą na temat akcji #metoo, co z jednej strony pomogło jej nagłośnić sprawę, a z drugiej rzuciło na nią podejrzenia o oportunizm i składanie fałszywych zeznań.
Wielu twierdziło, że Amber zależało wyłącznie na zwiększeniu swojej popularności. Dlatego właśnie miała ona rzekomo sfalsyfikować pobicie. Jeżeli faktycznie taki był jej plan, to trzeba przyznać, że zadziałał on znakomicie. Amber została pierwszą aktorką nazwaną Czempionką Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych, mianowano ją też ambasadorem praw kobiet w American Civil Liberties Union, nie wspominając już nawet o lukratywnych kontraktach z firmami kosmetycznymi czy wytwórnią Warner Brothers (która co ciekawe zatrudnia obecnie także Deppa).
Zobacz: Johnny Depp zebrał dowody na to, że Heard UKARTOWAŁA POBICIE! "Celem było zyskanie rozpoznawalności"
Johnny postanowił jednak nie pozostawać obojętnym na kierowane pod jego adresem oskarżenia. Gwiazdor zgotował pozew sądowy przeciwko swojej byłej małżonce, od której żąda skromnych 50 milionów dolarów za rzekome zniesławienie. Zatrudniana przez niego firma prawnicza odwaliła kawał dobrej roboty. 40-stronnicowy dokument to tylko początek oręża, za pomocą którego Depp zamierza wygrać w sądzie. W jego arsenale znajduje się także 87 nagrań z kamer monitoringu, zeznania 17 świadków, a także liczne zdjęcia, w tym fotografia przedstawiająca odcięty kawałek palca gwiazdora, oderwany ponoć na skutek rzucenia w niego butelką wódki przez Amber.
Jak się jednak okazuje, Heard nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Podczas przesłuchania z 11 kwietnia, aktorka szczegółowo opisała okrutne czyny, których Depp rzekomo dopuszczał się na niej w trakcie ich związku. Gwiazda obwinia uzależnienie od alkoholu i narkotyków swojego męża, za jego brutalne napady agresji. Jego mroczna strona została też podobno nazwana przez nich "Potworem".
W długim zeznaniu, opublikowanym przez Page Six, Amber wyszczególnia jeden, wyjątkowo brutalny przypadek rzekomego ataku Deppa na jej osobę.
Pewnego razu, w trakcie trzydniowej libacji, Johnny złapał mnie za szyję i obojczyk i uderzył o blat. Nie mogłam wstać, ponieważ on mnie dusił, a moje ręce i nogi cały czas ślizgały się po rozlanym alkoholu i były przeciągane po połamanym szkle na blacie i podłodze. Odłamki wiele razy pocięły moje ręce i stopy. Bojąc się o własne życie, powiedziałam Johnny'emu: "Krzywdzisz mnie i tniesz mnie". Johhny to zignorował i dalej bił mnie wierzchem swej zamkniętej dłoni i uderzał plastikowym telefonem o ścianę dopóki nie rozpadł się na kawałki. Kiedy uderzał tym telefonem, poważnie skaleczył się w palec i uciął jego koniuszek… Kiedy udało mi się wyswobodzić, zabarykadowałam się w łazience.
Nie wiemy co prawda jak skończy się proces, ale możemy być pewni, że przy tak ciężkich oskarżeniach, wyrok bezpowrotnie zniszczy czyjąś karierę. W czyją wersję wydarzeń wierzycie?