Fanatycy gwiazd robią bardzo osobliwe rzeczy - szpiegują swoich idoli, wysyłają do nich listy, a nawet robią sobie tatuaże z ich podobiznami. Jednak fanatyczny fan Brada Pitta udowodnił co oznacza prawdziwe oddanie wobec swojego ulubieńca. Na jednym z pierwszych seansów nowego filmu z udziałem aktora - Ciekawy przypadek Benjamina Buttona - postrzelił widza, który za głośno rozmawiał.
James Cialella zwrócił uwagę mężczyźnie, który podczas projekcji rozmawiał z synem. Twierdził, że zachowują się za głośno. Zażądał, aby zamilkli, a gdy ci nie zareagowali wyciągnął broń i postrzelił faceta w ramię. Groził, że zabije również dziecko.
Wrzeszczał, że powybija wszystkich – powiedział policjantom jeden z zszokowanych świadków zdarzenia. Krzyczał, że Brad mówi z ekranu tylko do niego i nikt nie będzie mu przeszkadzał w tak ważnym seansie. Ludzie wpadli w panikę i tłumnie rzucili się do wyjścia.
W opustoszałym kinie został jedynie Cialella, który usiadł wygodnie i kontynuował oglądanie filmu. Postrzelony mężczyzna natychmiast trafił do szpitala, a napastnika aresztowała policja. W trakcie przesłuchania fan aktora twierdził, że Brad to jego największy przyjaciel, a inni nie powinni przeszkadzać znajomym w trakcie rozmowy.