Media w Polsce od wczoraj żyją sprawą zatrzymania Jarosława B., byłego piłkarza Lechii Gdańsk, podejrzewanego o popełnienie przestępstwa na tle seksualnym. Do zdarzenia miało dojść w nocy z piątku na sobotę w jednym z sopockich hoteli. Adwokat poszkodowanej twierdzi, że jego klientka została brutalnie zgwałcona.
Do tej pory zostały podjęte takie czynności jak obdukcja, pierwsza pomoc, opatrzenie, bo zgwałcenie miało walor brutalnego. Potem było posiedzenie sądu. Przy tego typu przestępstwach obowiązuje procedura, że ofiary gwałtu słucha się tylko raz, żeby ograniczyć ilość traumy, którą przeżywa ofiara - powiedział Oskar Skibicki, pełnomocnik kobiety.
Adwokat Jarosława B., Oliwia Jędraszko, porównała sytuację do afery piłkarzy z Leicester City, w której oskarżenia o gwałt okazały się próbą wyłudzenia pieniędzy. Podkreśliła, że jej klient sam stawił się na komisariacie policji w Sopocie.
Oskarżenia kierowane przeciwko niemu nie są oparte na prawdzie. Na tę chwilę nie zostały mu jeszcze postawione zarzuty, a postępowanie jest w sprawie, a nie przeciwko osobie.
Jędraszko zapowiedziała, że być może zostanie złożone zawiadomienie o popełnieniu czynu karalnego:
Mamy szereg wniosków dowodowych, które zamierzamy złożyć w Prokuraturze. Po zbadaniu wszystkich aspektów sprawy nie wykluczamy też złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Najbliższe dni będą kluczowe, jednak istnieje możliwość, że cała sytuacja zmieni się diametralnie na korzyść mojego klienta.
Jarosław B. został dziś przesłuchany przez prokuraturę, po czym został odwieziony do policyjnego aresztu w Sopocie. Paparazzi uwiecznili na fotografiach, jak funkcjonariusze odprowadzają na miejsce zakutego w kajdanki mężczyznę.