W związku z niedawną premierą najnowszego i zarazem ostatniego sezonu kultowej Gry o tron, co chwila pojawiają się w mediach doniesienia dotyczące aktorów występujących w serialu. Niestety, ostatnio głośno jest głównie o ciemnej stronie ich sławy, związanej z depresją i problemami psychicznymi.
Kilka dni temu szczerego wywiadu udzieliła Maisie Williams, wcielająca się w postać Aryi Stark. Ujawniła wówczas, że przed laty zmagała się ze stanami lękowymi i niechęcią do życia. Aktorka wyznała, że mroczne myśli zaczęły ją nawiedzać, gdy miała około 15 lat.
Każdego dnia mówiłam sobie, że siebie nienawidzę - zdradziła w rozmowie z Lewisem Howesem.
O szczere wyznanie pod koniec marca pokusił się również serialowy Jon Snow. Kit Harington przyznał między innymi, że sława mocno go przytłoczyła, a negatywne komentarze odnośnie jego gry aktorskiej odbierały mu radość z pracy. Jego samopoczucie stale się pogarszało, aż w końcu zaczął topić smutki w alkoholu.
Okazuje się zatem, że praca na planie to nie tylko wspaniałe doświadczenie, ale i szereg przeciwności. Do kolejnych nieprzyjemnych rzeczy związanych z pracą aktora zaliczają się sceny, w których dochodzi do intymnych zbliżeń. Ostatnio mógł się o tym przekonać Harington, który na rzecz jednej ze scen zmuszony był pocałować się z Emilią Clarke. Na nagraniu zza kulis możemy zauważyć serialową parę: Snowa i Daenerys Targaryen, którzy całują się na tle zielonego ekranu. Po zbliżeniu aktor niemal od razu z obrzydzeniem odsunął się od aktorki i zaczął żartobliwie udawać, że za chwilę zwymiotuje.
W jednym z wywiadów żonaty z Rose Leslie aktor przyznał, że pocałunki z Clarke były dla niego bardzo dziwne, bowiem przez siedem lat wspólnej pracy zdążyli się zaprzyjaźnić.
Emilia i ja jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, dlatego gdy musieliśmy zacząć się całować, było to dla nas bardzo dziwne - opowiadał jakiś czas temu w rozmowie z The Mirror. Choć Emilia, Rose i ja się przyjaźnimy i wszyscy jesteśmy aktorami, to i tak było to dla nas niezręczne. Zwłaszcza, że w dniu sceny pocałunku potrafiliśmy jeść później wspólny obiad…