Odkąd Donald Trump został prezydentem Stanów Zjednoczonych, pod lupą znalazła się również jego rodzina. Największe zainteresowanie budzi oczywiście żona Melania, której ubiór i zachowanie są analizowane w najdrobniejszych szczegółach. Na początku kadencji Trumpa w jej gestach doszukiwano się np. oznak zastraszania przez despotycznego męża.
Uważnie śledzone są też wszelkie zmiany w wyglądzie pierwszej damy. Gdy jakiś czas temu rozjaśniła włosy, natychmiast posypały się komentarze, że w poprzedniej fryzurze wyglądała korzystniej.
W ostatnim czasie pod lupę wzięto wagę prezydentowej. Po świętach Bożego Narodzenia komentowano, że za bardzo schudła. Wytykano jej zapadnięte policzki, a nawet spekulowano, że zmaga się z jakąś chorobą.
W czwartek Melania pojawiła się publicznie z mężem przed Białym Domem. Para prezydencka wybierała się na długi wielkanocny weekend do Palm Beach na Florydzie. Melania miała na sobie obcisłą, białą sukienkę, brzoskwiniowe szpilki i płaszcz w kwiaty. Pojawiły się komentarze, że prezydentowa nabrała wreszcie trochę ciała i wygląda korzystniej.
"Zjawiskowa", "Dodatkowe kilogramy to zmiana na plus. Melanie wygląda zdrowo i promiennie" - czytamy.
Faktycznie przytyła, czy to biały kolor dodał jej optycznie kilogramów?