Początki związku Kanye Westa z Kim Kardashian dla wielu fanów obojga celebrytów były prawdziwym szokiem. Mało kto spodziewał się, że małżeństwo nie tylko przetrwa, ale i doczeka się trójki dzieci. Kanye doskonale odnalazł się w rodzinie Kardashianów i skorzystał na związku z najpopularniejszą celebrytką świata: wypromował swoją kolekcję ubrań, poszerzył grono odbiorców swojej muzyki i stał się jednym z najpopularniejszych "skandalistów" współczesnej popkultury kreując się na zdziwaczałego szaleńca:
Nie ma jednak takiej rzeczy, której klan Kris Jenner nie przekłułby w sukces, dlatego Kanye dziś jest "natchnionym kaznodzieją" i na tegorocznej Coachelli odprawił dla fanów coś na kształt... mszy. Premiera jego nowego utworu zbiegła się ze świętami wielkanocnymi. West na scenę zaprosił chór gospel, tancerzy, a także innych muzyków takich jak Chance The Rapper czy DMX.
Mówcie o nim co chcecie, ale to wyjątkowy wizjoner - piszą zachwyceni fani.
Show Westa faktycznie robiło wrażenie, przynajmniej w warstwie wizualnej. Widowisko na wzgórzach Coachelli wyglądało jak spotkanie wyznawców sekty, a sam Kanye doskonale odnajdywał się w roli "kaznodziei".
Oczywiście przy okazji najwierniejsi fani mogli kupić nowe ubrania od Westa z napisami "zafuaj Bogu" czy "Duch Święty". Za skarpetki z kolekcji rapera z napisami "Jezus" i "kościół" wystarczyło zapłacić... 50 dolarów.
Oczywiście na wydarzeniu nie zabrakło Kardashianek, które kibicowały Kanyemu i wystylizowały się na tę okazję w pasujące do chóru stroje.