Coraz bardziej komplikuje się śledztwo w sprawie zatrzymania Jarosława Bieniuka w związku z popełnieniem przestępstwa przeciwko wolności seksualnej piątkowej nocy 12 kwietnia.
Jak ustalił Super Express, chociaż niestety nie ujawnia swoich źródeł, spotkanie z Sylwią Sz. rozpoczęło się, z jej inicjatywy, w jednym z sopockich klubów ok. 21.30. Następnie Bieniuk i Sylwia, znana w trójmiejskim półświatku pod pseudonimem Cassandra oraz dwoje ich znajomych przenieśli się do hotelu.
Impreza trwała w najlepsze, alkohol lał się strumieniami - opisuje malowniczo tabloid. W pokoju pojawiała się obsługa hotelowa, która dwukrotnie uciszała imprezowiczów. W pewnym momencie Bieniuk i Cassandra przenieśli się do łazienki. Całowali się i namiętnie pieścili. Jarosław Bieniuk twierdzi, że Cassandra wiła się i poprosiła, żeby ją skrępować. Były piłkarz zrobił to najpierw skórzanym paskiem od spodni, a potem specjalną czerwoną taśmą z sex shopu. Modelka podobno nalegała na użycie zabawek erotycznych. Kochanka często wychodziła do łazienki, zamykając za sobą drzwi. (...) Była zdenerwowana i aby ją uspokoić, Jarek miał podać jej magnez.
Tu, niestety, wersja przedstawiona przez Super Express rozmija się nieco z policyjną, wedle której Bieniuk podał Sylwii Sz. coś znacznie mocniejszego niż magnez i z tego tytułu ma już dwa zarzuty.
Znajomi byłego piłkarza od początku bronią go publicznie, dzieląc się z mediami swoimi podejrzeniami, że został wrobiony w rzekomy gwałt.
Fakt chwali się, że nawet wie dokładnie, kto stoi za tym "wrobieniem".
Wiele wskazuje na to, że aferę mógł rozkręcić Marcin T, nazywany klubowym baronem Trójmiasta - pisze tabloid. Marcin T. to założyciel owianego złą sławą klubu Zatoka Sztuki w Sopocie i kilku innych klubów w regionie. To w Zatoce Sztuki na swoje ofiary polował słynny „"łowca nastolatek", 42-letni Krystian W, znany jako "Krystek". Prokuratura postawiła mu łącznie 65 zarzutów dotyczących gwałtów i nakłaniania nastolatek do prostytucji. Biznesmen długo przekonywał wszystkich, że z "Krystkiem" nie ma nic wspólnego. Ale w końcu został oskarżony w tym procesie co Krystian W. Za dwukrotne współżycie z dziewczynką poniżej 15 lat i współżycie z nieco starszą nastolatką, której miał zapłacić za seks, grozi mu do 12 lat więzienia. Marcin T. upiera się, że to wszystko nieprawda. Skandal i prokuratorskie zarzuty spowodowały, że jego klubowy biznes podupadł.
Jak sugeruje tabloid, wtedy właśnie Marcin T. wpadł na pomysł by wybrać szantaż jako ścieżkę kariery.
Według naszych informacji Marcin T. brał czynny udział w wydarzeniach związanych z sex aferą jego znajomego, Jarosława Bieniuka - dodaje gazeta. To on miał namówić modelkę do oskarżenia Bieniuka o brutalny gwałt. Osobiście miał ją zawieźć na komisariat.
Jak ujawniła Gazeta Wyborcza wspólnie chcieli wyciągnąć od piłkarza 400 tysięcy złotych za zmianę zeznań z gwałtu ze szczególnym okrucieństwem na zwykły, co otworzyłoby drogę do uzyskania wyroku w zawieszeniu. Jednak po ujawnieniu próby szantażu przez media, Sylwia Sz. stanowczo wszystkiemu zaprzeczyła, podobnie jak reprezentująca ją do niedawna kancelaria adwokacka.