Anna Sorokin przez kilka lat żyła jak bogaczka. Kiedy przyleciała do Nowego Jorku jej jedyną ambicją było wejście do tamtejszej śmietanki towarzyskiej. Wydawałoby się, że jest to zadanie co najmniej karkołomne, biorąc pod uwagę pochodzenie kobiety. Córce Rosjanina zajmującego się w Niemczech instalacją systemów grzewczych jednak się udało. W końcu wszystko jest możliwe, kiedy kłamiesz.
Sorokin po przybyciu do Nowego Jorku przyjęła nazwisko Delvey. Przez następne lata przedstawiała się jako bogata niemiecka dziedziczka i mówiła, że jej ojciec jest dyplomatą bądź handluje ropą, a majątek ich rodziny sięga nawet 60 mln dolarów. Oszukując znajomych, hotele i banki wyłudziła ponad 275 tys. dolarów, czyli nieco ponad milion zł. Sielanka trwała do lipca 2017 roku, Delvey wpadła w ręce policji, bo... nie mogła zapłacić rachunku za obiad w luksusowej restauracji.
Posiłek we wspomnianej restauracji trwał sześć godzin. Kiedy przyszło do płacenia rachunku, żadna z jej kart kredytowych nie działała. Właściciel lokalu wezwał policję, nie dając się przekonać, że wkrótce wszelką należność ureguluje ciotka z Niemiec.
W trakcie dochodzenia okazało się, że Sorokin nie ma żadnych pieniędzy. W ciągu czterech lat udało jej się między innymi przekonać dyrektora firmy czarterującej odrzutowce, żeby mogła latać na kredyt, a bank do rozłożenia pożyczki na 100 tys. dolarów na korzystne raty. Zamiast zwracać wszystkie długi, pieniądze wydawała na przyjemności. W lutym 2017 roku ubrania i pobyty w pięciogwiazdkowych hotelach kosztowały ją 40 tys. dolarów, czyli jakieś 150 tys. zł.
Podczas trwającego do 25 kwietnia 2019 roku procesu, adwokat twierdził, że Anna szukała inwestora, żeby spłacić wszystkie długi.
_**Chciała tylko kupić sobie trochę czasu**_ - przekonywał na sali rozpraw.
ZOBACZ: Poseł PiS wyłudził 69 tysięcy złotych na fałszywe prawo jazdy! Nawet nie podszedł do egzaminu
Nie przyniosło to jednak oczekiwanego efektu. Sorokin w zeszły czwartek została uznana przez nowojorski sąd za winną trzech kradzieży i wyłudzeń. Wyrok ma zapaść 9 maja. 28-latce grozi 15 lat więzienia i... światowa sława. Okazuje się bowiem, że prawami do zekranizowania jej historii już interesuje się Netflix.
Będzie z tego filmowy hit?