Od kilku tygodni polskie media żyją skandalem wokół Jarosława Bieniuka, który jest oskarżany o gwałt. Rzekoma ofiara złożyła zawiadomienie na policji, w wyniku którego ojciec trójki dzieci został na 48 godzin zatrzymany w areszcie i wypuszczony dopiero za poręczeniem majątkowym. Bieniuk utrzymuje, że jest niewinny, ale jego przykładny dotąd wizerunek legł w gruzach i trudno sobie w tej chwili wyobrazić, jak piłkarz miałby go odbudować.
W sprawie jest wiele zawiłości i dodatkowych wątków, np. ten, że Sylwia Sz. była znaną w Trójmieście "modelką", która - jak podają liczne źródła - była blisko związana z tamtejszym szemranym środowiskiem. Podobnie zresztą jak sam Bieniuk, który znał Sylwię od kilku lat, zanim miało dojść do rzekomego gwałtu.
Sprawa jest wyjaśniana, tymczasem Sylwia Sz. żali się w tabloidach, że została "publicznie zlinczowana" i "boi się wyjść na zakupy".
Właśnie udzieliła wywiadu Faktowi, w którym opowiedziała, jak wygląda obecnie jej życie. Twierdzi, że znajomi się od niej odwrócili, a ona sama myśli o wyprowadzce z Trójmiasta. Sz. ujawnia, że "codziennie płacze", a z powodu afery straciła źródła dochodów.
Nie radzę sobie z własnymi myślami. Całe moje dotychczasowe życie legło w gruzach.(...) Dotychczas byłam influencerką. (...) Ze względu na hejt jaki się na mnie wylał m.in. w Internecie, zostałam zmuszona do zrezygnowania z pracy, dzięki której zarabiałam pieniądze. Zostałam bez środków do życia. Opluto mnie (...). Nazwano mnie prostytutką. To kłamstwo i obraza mojej osoby! (...) - przekonuje.
Sz. wspomina, że Bieniuka poznała "około 3-4 lata temu". Obracali się w tym samym gronie i ponoć "bardzo lubili". Wieczór z 12 na 13 kwietnia spędzili razem, choć Sz. twierdzi, że tego nie planowała.
W ciągu dnia rozmawiałam z Jarkiem i wspomniałam mu, że wychodzę wieczorem na drinka z koleżanką. Stwierdził, że chętnie do nas dołączy. Nie nastawiałam się na żadne imprezowanie (...). Nie miałam pojęcia, że on ma wynajęty jakiś apartament. Jarek w barze zaproponował, abyśmy przenieśli się do hotelu, w którym się zatrzymał. Uznałam, że to nie jest nic złego, żeby pójść do kolegi, którego znam od kilku lat. Nie sądziłam wtedy, że on może mi zrobić krzywdę - mówi.
Kobieta ujawnia, że Bieniuk poczęstował ją twardymi narkotykami.
Uważam, że Jarek dosypał mi czegoś do drinka i to na pewno nie był magnez! Zresztą tej nocy zażywaliśmy kokainę, którą przyniósł Jarek. Jarek ma opinię imprezowicza. Pomimo tego, że ja słyszałam od kilku osób o nim złe rzeczy, to ja uważałam go za dobrego kolegę. Nie przejmowałam się tymi opiniami. Bawiliśmy się, tańczyliśmy w apartamencie. Nie dawałam mu żadnych znaków, że czegoś od niego oczekuję, albo żeby mógł sobie pomyśleć, że ja czegoś od niego oczekuję. Po tym, jak zostaliśmy sami w pokoju, Jarek zaczął się do mnie dobierać i wtedy... to się stało. Krzyczałam, żeby przestał. (...) Jarek przydusił mnie kołdrą, żeby nie było mnie słychać. Później zakleił mi usta - opisuje Sz.
Kobieta ze szczegółami wylicza, co miał robić z nią Jarosław.
Gdy byłam związana, zaczęło się najgorsze... Jarek gwałcił mnie, używał różnych rzeczy. Mam powyrywane włosy, byłam posiniaczona. Po wszystkim dał mi tabletkę nasenną. Po niej uspokoiłam się. Pamiętam przez mgłę, jak taksówka odwozi mnie do mieszkania - dodaje Sz.
Zdaniem modelki wszystko było z góry zaplanowane przez Bieniuka i jego kuzyna. Kobieta zapewnia, że nie chodzi jej o wyłudzenie pieniędzy.
Jej opowieść brzmi dla Was wiarygodnie?