Bartłomiej M. zrobił jedną z najbardziej zawrotnych i jednocześnie najkrótszych karier w historii polskiej polityki. Ulubieniec Antoniego Macierewicza niemal z dnia na dzień zaczął pełnić ważne funkcje w Ministerstwie Obrony Narodowej oraz radzie nadzorczej spółki Energa Ciepło Ostrołęka i Polskiej Grupy Zbrojeniowej, mimo że nie posiadał w tym kierunku żadnych kompetencji. Miał za to wyjątkowy dryg do wydawania rządowych pieniędzy.
PRZYPOMNIJMY: Misiewicz balował w Białymstoku: "Z kieszeni WYCIĄGAŁ SETKĘ ZA SETKĄ, straszna wiocha…" )
Na początku tego roku Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało M. pod zarzutem "powoływania się na wpływy i pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw w celu uzyskania korzyści majątkowej". Mężczyzna miał dokonać malwersacji finansowych na prawie cztery miliony złotych. "Ważni znajomi" bezskutecznie próbowali uchronić Bartłomieja przed osadzeniem w areszcie.
Pod koniec kwietnia sąd przedłużył areszt dla M. o dwa miesiące. Teraz pojawiły się spekulacje, że M. zostanie pozbawiony Złotego Medalu, jaki w 2016 roku otrzymał "za zasługi dla obronności kraju". Wyróżnienie od początku budziło kontrowersje, a teraz temat powrócił.
W marciu poseł Kukiz'15, Paweł Szramka, zwrócił się do Mariusza Błaszczaka z zapytaniem, czy według niego odznaczenie powinno zostać odebrane Bartłomiejowi M. Wówczas wiceminister obrony narodowej, Wojciech Skurkiewicz, poinformował, że "te kwestie reguluje ustawa".
Wyróżnienie może zostać odebrane m.in., gdy uhonorowany nim obywatel "utraci obywatelskie prawa honorowe" np. wskutek skazania za przestępstwo. Medal może odebrać także minister obrony narodowej, jeśli "osoba nagrodzona dopuściła się czynu, wskutek którego jest jego niegodna".
Myślicie, że Błaszczak zdecyduje się odebrać medal skompromitowanemu Bartłomiejowi?