Ilona Ostrowska i Jacek Borcuch należeli przed laty do grona bardziej zgranych i lubianych par polskiego show biznesu. Rezolutna aktorka i ambitny reżyser doczekali się wspólnej córki Miłosławy i nic nie wskazywało na to, że może dopaść ich jakiś kryzys. Wszystko zmieniło się jednak, gdy 5 lat po ślubie Jacek rozpoczął pracę na planie filmu Wszystko co kocham. Tam zawróciła mu w głowie młoda gwiazda produkcji, Olga Frycz. Zauroczenie było tak silne, że Borcuch zdecydował się porzucić żonę i córeczkę, po czym związał się z 24-letnią wówczas aktorką.
PRZYPOMNIJMY: Borcuch jednak się rozwodzi! Dla 24-latki!
Rozstanie Borcuchów wstrząsnęło naszym show biznesem, a rozgoryczona Ilona długo nie chciała dać mężowi rozwodu. Wzajemne przepychanki i kłótnie pary trwały aż dwa lata:
Wygląda jednak na to, że czas jest najlepszym lekarstwem na złamane serce i trudne rozstania. Już pięć lat temu Ostrowska mówiła w jednym z wywiadów, że nie ma żalu do męża, a decyzję o rozstaniu podjęła sama.
To nie jest tak, że zostałam sama na czyjeś życzenie, raczej na własne - tłumaczyła w Vivie. Coś się kończy, coś się zaczyna. Nie bronię go. On mi nic złego nie zrobił. Dziecko mi zrobił. Ale to super, to największa miłość, największe nasze szczęście, które mamy.
Okazuje się, że z biegiem lat relacje byłych małżonków tylko się zacieśniły. Dogadują się ze sobą tak dobrze, że Ilona nie miała nawet problemu, by wesprzeć byłego męża na premierze jego najnowszego filmu zatytułowanego Słodki koniec dnia.
Aktorka, która na premierę przyszła z nastoletnią córką, chętnie rozmawiała z Borcuchem. Para serdecznie się ze sobą przywitała i przez dłuższą chwilę rozmawiała, szczerze się do siebie uśmiechając.
Wygląda więc na to, że Ilona i Jacek to jeden z nielicznych przykładów na rozstanie z klasą w naszym show biznesie. Myślicie, że ich śladem pójdzie więcej znanych par, których drogi się rozeszły?