Syn Beaty Tadli - Jan dał się już poznać jako osoba o rozrywkowym stylu życia. Jego medialna kariera rozpoczęła się cztery lata temu, gdy znalazł się z mamą na okładce Vivy. Opowiadał wtedy o swoich marzeniach, by dostać się na Harvard, a po dyplomie pracować jako niezależny reporter.
Z czasem jednak uznał, że w zupełności wystarczy mu bycie celebrytą. Mama zdaje się wspierać ambicje osiemnastolatka, chętnie zabierając go na ścianki. Zawartymi w ten sposób znajomościami Janek chwali się na Instagramie. Z zamieszczanych przez niego zdjęć można wnioskować, że pociągają go używki oraz huczne imprezy.
Dopiero, kiedy Janek zaczął znikać z domu na całe noce, Beata zaczęła podejrzewać, że była dla niego zbyt pobłażliwa.
Janek co weekend umawia się ze znajomi i do wczesnych godzin porannych bawi się na najpopularniejszej ulicy klubowej w Warszawie - potwierdza z troską informator Faktu. Beata jest zdania, że Janek wychodzi na balangi zbyt często. Myśli, co z tym zrobić.
Cóż, na radykalne decyzje jest już chyba za późno… Zwłaszcza że Tadla w rozmowie z tabloidem winą za tryb życia syna obarcza… strajkujących nauczycieli.
Faktycznie, Jankowi dał się we znaki ten trzytygodniowy strajk nauczycieli - komentuje. Ale mam nadzieję, że coraz solidniej zacznie myśleć o maturze, która przecież u niego za rok!
_
_