W lipcu 2015 roku Sąd Najwyższy oddalił wniosek o kasację wyroku w sprawieKatarzyny W., podtrzymując tym samym wyroki sądów I instancji oraz Apelacyjnego skazujące zabójczynię półrocznej Madzi na 25 lat pozbawienia wolności.
Czyli, mimo wysiłków ambitnego obrońcy W., nikt nie uwierzył w to, że przyczyną śmierci dziewczynki był tajemniczy "laryngospazm"...
Zdecydowanie bardziej wiarygodne okazały się opinie biegłych, którzy zeznali w sądzie, że W., która uważała córkę na jedyną przeszkodę na drodze do wymarzonej kariery celebrytki, uderzyła nią o podłogę tak silnie, że dziecko zmarło. Następnie zakopała zwłoki w pobliskim parku i wszczęła alarm na całą Polskę, że ktoś jej wykradł dziecko z wózka podczas spaceru.
Dwa lata, które upłynęły od popełnienia zbrodni do wyroku skazującego, Katarzyna spędziła na warunkowym zwolnieniu, napawając się wymarzonym życiem celebrytki i "realizując swoje pasje" na okładce tabloidu.
Każdy, kto przeczytał w życiu choćby jeden kryminał, mógł przewidzieć, że dzieciobójczyni nie będzie miała w więzieniu lekko, bo skazani, którzy dopuścili się zbrodni, której ofiarą padło dziecko, z reguły są prześladowani przed współwięźniów.
Mimo że służby więzienne w zakładzie karnym w Krzywańcu, w obawie przed kłopotami dołożyły wszelkich starań, by ukryć tożsamość skazanej, więźniarki odkryły, kogo tam strażnicy ukrywają w pojedynczej celi i postanowiły wymierzyć jej sprawiedliwość własnoręcznie.
ZOBACZ: Więźniarki chciały ZLINCZOWAĆ Katarzynę W.: "Kwestią czasu było kiedy ją dorwą i ukarzą po swojemu"
Służba więzienna, bez względu na osobiste opinie w tym względzie, ma obowiązek zagwarantować bezpieczeństwo wszystkim skazanym, jednak zakład w Krzywańcu uznał, że wyczerpał już swoje możliwości i poprosił o przeniesienie Waśniewskiej.
Skierowano ją do więzienia w Lublińcu, jednak tamtejszym więźniarkom wystarczyło zaledwie kilka dni, by zorientować się, z kim mają do czynienia.
W Lublińcu już ją rozkminiły - przyznaje informator Super Expressu. Dowiedziały się, skąd przyjechała i za co siedzi. Ma teraz prze**ane. Tak samo było w Krzywańcu. Ze strachu o własne życie poprosiła o pojedynczą celę. Obowiązuje tam szczególna procedura. Za dania strażnicy kontrolują takie cele co dwie godziny, a w nocy zapalają w nich światła co godzinę.
_
_