Oczekiwanie na narodziny pierwszego dziecka Meghan Markle i księcia Harry'ego wreszcie dobiegło końca, gdy w poniedziałek poinformowano o jego przyjściu na świat. Cały świat czekał, aż szczęśliwi rodzice ogłoszą, jakie imiona wybrali dla swojego pierworodnego. Gdy okazało się, że Meghan i Harry zdecydowali się na raczej mało konwencjonalne imię Archie, nie wszystkim się ono spodobało.
Dziennikarze i fani rodziny królewskiej szybko zaczęli doszukiwać się znaczeń i symboliki w doborze tego imienia. Wielu uważało, że wybór Meghan i Harry'ego to zawoalowany hołd dla księżnej Diany. Teraz okazuje się jednak, że być może wybór książęcej pary był dużo mniej przewidywalny.
Jak donosi bowiem brytyjski Daily Mail, imię synka książęcej pary może nawiązywać do... kota Meghan, którego przed lat przygarnęła jej matka, Doria Ragland.
Tę kuriozalną teorię wysnuł jeden ze znajomych księżnej jeszcze z czasów college'u. W rozmowie z gazetą informator twierdzi, że Meghan była "zapatrzona" w futrzastego pupila, którego imię zaczerpnęła z serii komiksów o Archiem:
Doria uratowała go z ulicy i szybko stał się ważną częścią ich domu - zdradził znajomy matki księżnej. Meghan uwielbiała się nim zajmować i zawsze dużo o nim opowiadala znajomym. Ona uwielbiała tego kocura. Zupełnie mnie to nie dziwi, że zdecydowała się tak nazwać synka.
Oficjalnie mały Archie (a właściwie Archibald), nosi tradycyjne szkockie imię, która ma oznaczać odwagę, prawdę i wielkość.
Myślicie, że kot Meghan też taki był?