Kasia Smutniak, modelka o światowej renomie, która obecnie, również z międzynarodowymi sukcesami realizuje się aktorsko, postanowiła właśnie wziąć sobie roczny urlop od show biznesu. Wprawdzie, jak przyznaje w najnowszym wywiadzie dla Elle, nikt tego nie zauważy, bo przez ten czas będą miały premierę filmy, w których zagrała w zeszłym roku, ale jej samej rok odpoczynku jest bardzo potrzebny.
Jak ujawnia, chce poświęcić więcej czasu dzieciom, zwłaszcza córce, która właśnie wchodzi w tak zwany trudny wiek, oraz posiadłości pod Rzymem, w której zawsze jest coś do zrobienia.
Intensywnie uczestniczkę w szkolnym życiu moich dzieci, co bywa trudne do osiągnięcia, a przede wszystkim mam więcej czasu dla siebie. Kiedy pracuję, nie mam go w ogóle, każdą wolną chwilę poświęcam rodzinie - wyznaje Smutniak. Nie mam wtedy przestrzeni, żeby się rozwijać czy cokolwiek planować. W tym roku poczułam, że chciałabym się zatrzymać, nie wpadać znowu w ten szał. Dom pod Rzymem nazywam domem pracy, bo mam tam dużą przestrzeń, ogród, zwierzęta, konie, kury… Nie mogę nawet na chwilę usiąść z książką, żeby zaraz nie pomyśleć: "O, ten kwiatek trzeba przesadzić. Drzewo rzuca za duży cień. A tam z kolei przydałoby się coś odmalować". Jestem miejską dziewczyną, a wiejską się stałam. Wszystkiego nauczyłam się z tutoriali w Inernecie. Dziś, po latach, mam wspaniałe efekty.
Smutniak chętnie podkreśla, że rodzice zadbali o to, by wychowała się w przeświadczeniu, że wszystko jest możliwe, jeśli się tylko człowiek przyłoży. W najnowszym wywiadzie też wraca do odebranego w dzieciństwie modelu wychowania, który nie przewidywał ograniczeń ze względu na płeć.
Jak wspomina, kiedy zainspirowana przykładem taty zdobywała licencję pilota, nikt nie mówił jej, że nie jest to odpowiednie zajęcie dla dziewczynki.
Dlaczego mieliby tak mówić? - dziwi się modelka. W Polsce? O wiele wcześniej przeszłyśmy proces emancypacji niż Włoszki. Zresztą ja się wychowałam w latach 80-. i 90., gdy nikt nie siedział w domu. Uważam, że kobiety z mojego pokolenia mają inne podejście do tego, co mogą osiągnąć. Moja babcia była w wojsku, wszyscy zawsze pracowali. Wychowałam się w rodzinie wojskowej, byłam i jestem uważana za chłopczycę, bo lubię motocykle, samochody, prędkość. Długo nie zdawałam sobie sprawy, że mój język ciała jest męski. I że nie jestem tak do końca wyzwoloną kobietą, bo gdybym nią była, biegałabym w krótkich spódniczkach, a nie chowała się za męskim stylem..
Przełomem, jak ujawnia Kasia, stała się rola Kiry w filmie Paolo Sorrentino Oni. Dzięki niej oswoiła się z kobiecością, a nawet zaczęła stosować ją na co dzień.
Wizerunek kobiety, który udało mi się stworzyć, był dla mnie samej przerażający i przerażająco prawdziwy - wspomina Smutniak. Kira używa ciała, żeby manipulować, ono jest jej narzędziem i językiem. A ja mam problem, żeby włożyć spódnicę. Dwa lata temu, kiedy wybuchł temat #MeToo, uczestniczyłam w spotkaniach kobiet, które dzieliły się doświadczeniami i poglądami. Jedna dziewczyna powiedziała: "Spójrzmy na siebie, jak wyglądamy. Ubieramy się i zachowujemy jak mężczyźni. Żyjemy ciągle w męskim świecie, staramy się ukryć swoją kobiecość, schować wrażliwość". Chciałabym kiedyś wyglądać bardzo kobieco, bez podtekstów. Moda nie ma z tym nic wspólnego, nie łączy się ani z feminizmem, ani z seksualizacją kobiety. Jest sztuką. To kolorowe magazyny, które pokazują tylko piękne dziewczyny wygładzone Photoshopem do niemożliwości, idą w złą stronę. Od pewnego czasu walczę o zdjęcia i ze zdziwieniem przekonuję się, że to problem. To, że chcę wyglądać na 40-latkę, jest odbierane jako dziwactwo. A ja naprawdę czuję się dziś pewniejsza siebie, piękniejsza, odważniejsza. Chciałabym zatrzymać ten czas, właśnie teraz, a nie kiedy miałam 20 czy 30 lat.