6 maja oczekiwanie na narodziny pierwszego dziecka Meghan Markle i księcia Harry'ego wreszcie dobiegło końca. Od miesięcy niemal cały świat czekał, aż szczęśliwi rodzice ogłoszą, jakiej płci jest maleństwo i jakie imiona dla niego wybrali. Gdy okazało się, że książęca para zdecydowała się na raczej mało tradycyjne imię Archie, nie wszystkim się ono spodobało. Choć oficjalnie chłopczyk dostał szkockie imię, która ma oznaczać odwagę, prawdę i wielkość, zagraniczne media rozpisywały się o tym, że może ono nawiązywać do kota Meghan, którego przed lat przygarnęła jej matka, Doria Ragland.
Początkowo informowano, że istnieje możliwość, aby mały Archie otrzymał tytuł książęcy. Królowa Elżbieta musiałaby wydać w tym celu specjalne rozporządzenie, jak to robiła w przeszłości. Monarchini obdarzyła już książęcym tytułem księżniczkę Charlotte i księcia Louisa. Ponadto w 2013 roku monarchini zadecydowała o tym, że płeć nie będzie miała znaczenia w kolejce do tronu, co zapewniło księżniczce Charlotte pozycję przed młodszym bratem.
Szybko okazało się, że syn Meghan i Harry’ego otrzyma "jedynie" tytuł hrabiego Dumbardon. Jak donoszą zagraniczne media, rodzicom wcale nie zależało na tym, by Archie miał tytuł księcia. Jak donosi Vanity Fair, rodzice mają co do niego "mało książęce" plany.
Chcą, aby Archie miał stosunkowo zwyczajne życie, dzięki czemu będzie lepiej przygotowany na dorosłość, przykładowo, gdy będzie musiał znaleźć sobie pracę - twierdzi królewska historyk Kate Williams.