Jak co roku stacje telewizyjne prześcigały się w propozycjach sylwestrowych. Dwójka i Polsat toczyły bój o największą oglądalność swoich koncertów - we Wrocławiu i Warszawie. Impreza w stolicy kosztowała aż 12 milionów złotych, z czego władze miasta wydały prawie cztery! Czy to trochę nie za drogo?
Biorąc pod uwagę fakt, że wykonawcy grali z półplaybacku, chyba tak. Tylko wokale były wykonywane na żywo. Dowód? Przy perkusji nie ustawiono nawet jednego mikrofonu. Muzycy tylko poruszali się rytmicznie do muzyki, tak naprawdę w ogóle nie grając na instrumentach. Było to bardzo wyraźnie widać podczas występu Feel - "Kopytko" (niestety?) śpiewał na żywo, jego pracownicy udawali zaś, że grają. Podobnie było z Boysami, Kayah i Joanną Liszowską.
Czy to trochę nie bez sensu, płacić gwiazdom po kilkadziesiąt tysięcy za zaśpiewanie dosłownie dwóch piosenek, które i tak lecą w połowie z taśmy?