11 maja, w dniu premiery dokumentu braci Sekielskich na temat pedofilii w polskim Kościele Katolickim,film Tylko nie mów nikomu obejrzało ponad 2 miliony osób.
Dwa miesiące wcześniej, na konferencji prasowej Episkopatu stało się jasne, że duchowni nie przyjmą z własnej woli odpowiedzialności za molestowanie dzieci i wieloletnią zmowę milczenia wokół seksualnych skandali. Wręcz przeciwnie, arcybiskup Stanisław Gądecki wielokrotnie podkreślił, że "to nie jest problem samego Kościoła, tylko całego świata", a odpowiedzialność za pedofilię ponoszą nie molestujący duchowni, tylko szeroko pojęte wychowanie seksualne, którą biskup utożsamia z "seksualizacją dzieci". Czyli hierarchowie nadal trzymają się opinii arcybiskupa Józefa Michalika, że wszystkiemu winne są rozpasane seksualnie dzieci, które demoralizują cnotliwych z natury księży.
Przypomnijmy tę skandaliczną wypowiedź: Arcybiskup BRONI PEDOFILÓW: "Dziecko LGNIE i jeszcze DRUGIEGO CZŁOWIEKA WCIĄGA!"
Tymczasem w reporcie Fundacji "Nie lękajcie się" znalazły się, tylko do tej pory, dane 60 pedofilów w sutannach oraz zeznania ponad 300 ofiar.
Niewykluczone, że film Sekielskich pomoże innym ofiarom odnaleźć w sobie siłę, by zmierzyć się z krzywdą, wyrządzoną przez duchownych.
Jedną z nich okazał się Tomasz Raczek. W opublikowanym w Internecie nagraniu zaczyna od omówienia filmu z punktu widzenia krytyka filmowego, czyli dziedziny, którą zajmuje się od lat.
Raczek przypomina, że problem molestowania seksualnego, które definiuje jako "rodzaj schorzenia", nie dotyczy tylko polskiego Kościoła, jednak w Polsce udało się go zamiatać pod dywan najdłużej. Szczególnie wstrząsające, zdaniem Tomasza, jest ukazanie mechanizmu tuszowania skandali, sprawnego przerzucania winy na ofiarę i zastraszania jej, w czym polscy hierarchowie osiągnęli dużą wprawę.
Nie mogłem uwierzyć, że wykształceni ludzie, hierarchowie Kościoła mogą tak zwodzić, kłamać i wykonywać tajne polecenia z Watykanu - wyznaje Raczek. Polski Kościół zatrzymał się na przełomie XX i XXI w. Ludowa wiara w to, że ksiądz jest kimś dobrym i nieskalanym i nic złego nie może go dotyczyć, jest głęboko utwierdzona w świadomości i podświadomości wierzących. Hierarchowie polskiego Kościoła przypominają biblijnych faryzeuszy.
Nie czują wyrzutów sumienia, coś tam mamroczą o tym, że Bogu się to nie spodoba, ale nie mają żadnego pomysłu na to, jak mogliby prosić ofiary o wybaczenia. A właściwie mają, jeden: wypłacić jakieś pieniądze. Nic gorszego być nie może.
Stopniowo wypowiedź Raczka staje się coraz bardziej osobista.
Kiedyś miałem własne doświadczenie z księdzem, który czynił mi awanse - wyznaje. Nie byłem już wtedy dzieckiem, byłem dorosły i do niczego nie doszło bo awanse odrzuciłem, ale zapytałem: czy ksiądz nie ma problemu z tym, że przecież składał śluby czystości? I wtedy usłyszałem: "Nie martw się tym, my sobie z Panem Bogiem sami to jakoś załatwiamy". I to jest największy problem - oni naprawdę myślą, że ich nie tylko na ziemi, ale również w niebie prawa obowiązujące innych nie dotyczą...
_
_