Syn Johna Travolty zmarł wczoraj podczas jednej z rodzinnych wypraw na Bahamy. Na razie nie są znane żadne szczegóły zdarzenia. Wiadomo jedynie, że Jett Travolta nie przeżył kolejnego zawału serca.
Chłopiec już od dzieciństwa walczył o życie - urodził się z tzw. zespołem Kawasaki i lekarze nie dawali mu dużych szans na dorosłe życie. Dzięki troskliwej opiece rodziny, Jett niedawno świętował swoje szesnaste urodziny.
Postępująca choroba powodowała zapalenie i poszerzanie się naczyń wieńcowych, tworzenie tętniaków oraz niedokrwienie serca. Słaby, schorowany i przykuty do wózka inwalidzkiego 16-latek sporą część swojego życia spędził w szpitalu. Jednak swoje ostatnie dni przeżył blisko rodziny w ulubionym przez siebie domu na Bahamach.
Pomimo że najstarszy syn Travolty był od dawna ciężko chory, nikt nie spodziewał się, że umrze tak nagle. Aktor jest załamany śmiercią syna, o życie którego walczył do ostatniej chwili.