Margaret, czyli Małgorzata Jamroży nagrała właśnie nową płytę promowaną singlem Gaja Hornby, która, jak wyznaje w Gali, jest rezultatem jej wewnętrznej przemiany. Swoimi refleksjami dzieliła się z fanami na bieżąco, ale teraz przyszedł czas na całościowe podsumowanie.
Piosenkarka, która 30 czerwca będzie obchodziła 28. urodziny, minione dwa lata poświęciła oswajaniu się z dorosłością oraz definiowaniu na nowo kobiecości, która, jak ujawnia, w jej wydaniu będzie zawierała dużą dawkę dziewczęcości.
Bycie kobietą nie wiąże się z tym, że będę nosić wyłącznie garsonki i żyć w poczuciu, że od teraz czegoś mi nie wypada - uspokaja Małgosia. Wręcz przeciwnie, mam w sobie dużo dziewczęcości i chcę ją nadal pielęgnować. Mój stylista zapytał mnie ostatnio, jaka jest Gaja Hornby, bo szukaliśmy pomysłu na kreacje do nowych teledysków. Spontanicznie odpowiedziałam: to nie pani w garsonce ani kolorowa nastolatka, tylko atrakcyjna kobieta. Tak się też czuję. Słowo "dojrzałość" jest czerstwe, ja czuję się dojrzałam, ale też pełna wigoru.
Na szczęście, przemiana wewnętrzna Margaret nie sprowadza się tylko do obsesji na temat garsonek. Jak ujawnia piosenkarka, metamorfoza sięga znacznie głębiej.
Dojrzewanie wzięło mnie kompletnie z zaskoczenia, bo od dawna myślałam, że jestem dorosła - wyznaje Jamroży. Po prostu w końcu zaczęło mi być ze sobą dobrze. Stałam się bardziej asertywna, niezależna, odzyskałam wewnętrzną równowagę. Pierwszy raz w życiu pozwalam sobie popełniać błędy i nie zadręczać się nimi. Nie obwiniam się już, gdy zrobię coś źle, na przykład gorzej zaśpiewam na koncercie. Z każdego potknięcia wyciągam wnioski, traktuję jak lekcje na przyszłość.
Oczywiście, nie obyło się bez trudności. Zwłaszcza z tą asertywnością szło opornie…
Mam bardzo delikatną naturę - ujawnia Margaret. Nie lubię się kłócić. Dźwięk podniesionego głosu mnie paraliżuje. Kiedy ktoś na mnie krzyczy, chowam się, dosłownie. Pamiętam, jak podczas wakacji na Sri Lance moi przyjaciele się pokłócili. Jechaliśmy akurat autobusem, gdy wybuchła awantura. Wiesz, co zrobiłam? Zakryłam się ramieniem przyjaciółki, wyglądało to komicznie. Nie lubię sprawiać problemów, czasem kosztem siebie samej. Asertywność to aktualnie ważny temat w moim życiu. Uważam, że już jestem asertywna, ale wciąż towarzyszą temu wyrzuty sumienia. Miewam gorsze dni, ostatnio nawet więcej niż kilka i nieraz ciężko mi znaleźć swoje miejsce. Choć wiesz, z drugiej strony jestem artystką, a my, artyści bywamy szurnięci.
Ciężka praca nad sobą opłaciła się. Sukcesom zawodowym w postaci nowego albumu i trasy koncertowej towarzyszy, jak ujawnia piosenkarka, szczęście w życiu osobistym.
Jestem szczęśliwie zakochana - przyznaje tajemniczo. Moja nowa płyta opowiada właśnie o miłości. Ale też o stawianiu granic i asertywności, która nie rodzi wyrzutów sumienia.
_
_