Kinga Preis zaliczana jest do grona najwybitniejszych polskich aktorek. Znają ją miłośnicy teatru, filmów i seriali telewizyjnych. Od 2008 roku pomaga tytułowemu Ojcu Mateuszowi rozwiązywać kryminalne zagadki Sandomierza. Widzieliśmy ją też chociażby w Córkach dancingu i Pod mocnym aniołem. Nie boi się więc wyzwań i nie może narzekać na nudę. Jak się jednak okazuje, nie marzy o wielkiej sławie i nagrodach, a o słodkim lenistwie.
Fani cenią ją za "luz" i naturalność. W zeszłym roku zaliczyła drobną wpadkę wizerunkową z racji udziału w reklamie pewnego dewelopera, ale została ona bardzo szybko wybaczona i zapomniana. Teraz aktorka udowadnia, że jest dziewczyną z sąsiedztwa i nie w głowie jej celebryckie ekscesy.
W niedawnej rozmowie, jaka została opublikowana na łamach Zwierciadła, Preis wyjawiła swoje największe marzenie:
Jestem człowiekiem, którego uruchamia wyobrażenie o wygranej w totolotka. Gram bardzo rzadko, ale w momencie obstawienia liczb już stąd wyjeżdżam, już pakuję walizkę, już jestem na drugim końcu świata. Marzenia? Nie pracować. Albo nie pracować w tym zawodzie. Teraz marzę już o przeprowadzce, bo niebawem przeniosę się na wieś. Potrzebuję przyrody.
Fani aktorki mogą być więc spokojni. Dopóki Preis nie wygra w "totka" będzie pracować i będziemy mogli oglądać ją na małym i dużym ekranie oraz w teatrze. W dalszej części wywiadu wytłumaczyła czemu ma zamiar opuścić rodzinny Wrocław i przenieść się na wieś pod nim:
Nie potrafię czerpać przyjemności z miasta. Mając wolny dzień, pakowałam plecak i jechałam z rodziną w góry. Wychowałam się na Sępolnie. To dzielnica jak z programów Davida Attenborough. Dzieciństwo było bez telewizora, bez IPhone'a, więc miałam wyrobione inne części ciała niż kciuk. Jako dzieciaki wariowaliśmy na ogródkach działkowych, zakładaliśmy się, kto po zmroku przejdzie po cmentarzu...
ZOBACZ: Kinga Preis też była molestowana? "Powiedział mi "dobranoc" i dodał, w którym pokoju mieszka"
Preis zdradziła też plany na spokojne, wiejskie życie. Ma zamiar sadzić drzewa i czerpać przyjemność z patrzenia jak rosną:
Mąż namawiał, żebyśmy kupili duże drzewa. "Piotrusiu - mówię - chcę patrzeć, jak rosną". Wczoraj pojechaliśmy z mężem do lasu pod Trzebnicą i byliśmy tam siedem godzin. To mi sprawiło autentyczną przyjemność.